Piątek, 29 marca 2024
Dziennik wyroków i ogłoszeń sądowych
Rej Pr. 2512 | Wydanie nr 5877
Piątek, 29 marca 2024
2011-10-19

Sędzia wilkiem czy owcą?

"Powiedziałem głośno i stanowczo: »proszę za drzwi!«. Mężczyzna był zaskoczony, wyraźnie nie spodziewał się takiej reakcji, mój ton i wyraz twarzy nie budziły jednak żadnej wątpliwości. Wyszedł, po drodze przepraszając”- tak relacjonuje jedną ze swoich rozpraw Sędzia Sądu Rejonowego w Warszawie.

Prestiż i szacunek, jakimi cieszy się sędzia prowadzący postępowanie, mają kluczowe znaczenie dla właściwego wizerunku wymiaru sprawiedliwości. Choć na autorytet pracuje się przez całe życie, to jednak pewne postawy i sposoby postępowania sprzyjają jego osiągnięciu.

Szacunek dla wymiaru sprawiedliwości to jedna z podstawowych psychologicznych potrzeb obywateli. Większość osób stających przed sądem liczy na spotkanie z autorytetem, zaś tradycja dba o to, aby nie przeżyli rozczarowania. Architektura i wyposażenie gmachów sądowych, rytuał obowiązujący w sali rozpraw, strój sędziego – wszystko to przypomina o dostojeństwie urzędu.

Wielu sędziów mówiąc o tym, jak budują swój autorytet, podkreśla znaczenie symboli. Nierzadko padają zdania, że „kiedy wkłada się togę, to znika cała nieśmiałość”, że „sędziowski łańcuch zmusza do trzymania się prosto”. Zdawałoby się, że zadanie, przed jakim stoi sędzia, sprowadza się jedynie do dobrego wkomponowania się w zbudowany przez wiekową tradycję obraz Temidy. Niestety, tylko pozornie sprawa jest prosta. Prestiż i zaufanie otoczenia zdobywa się długo i mozolnie, zaś traci bardzo szybko. Na każdym orzeczniku ciąży więc zadanie ciągłego umacniania autorytetu, budowania go postawą, zachowaniem, wysoką jakością pracy. Sala rozpraw jest miejscem, w którym autorytet sądu jawi się obywatelom w sposób najbardziej bezpośredni. Jak zatem budować ten autorytet?

Po pierwsze – forma

Dobrze jest pamiętać o właściwej postawie. Proste plecy, opuszczone ramiona, podniesiona głowa i stopy oparte o podłogę – taki układ ciała nie tylko nadaje sylwetce dostojeństwa, ale również komunikuje pewność siebie i spokój, ułatwiając tym samym kontrolowanie sytuacji w sali rozpraw. Należy jednak uważać, by nie przesadzić. Zbytnia „sztywność” sprawi, że będzie nam niewygodnie i będziemy wyglądać nienaturalnie.

Istotna rola w budowaniu autorytetu własnej osoby przypada również temu, co i jak się mówi do uczestników postępowania. Po pierwsze, mówić należy powoli, robiąc pauzy. Szybkie komunikowanie treści ujmuje mówiącemu powagi, zaś przekaz czyni niezrozumiałym. Każda wypowiedź sędziego powinna sprawiać wrażenie ważnej, a przecież rzeczy ważne oznajmia się bez pośpiechu i z troską o ich zrozumienie.

Po drugie należy zwracać się do osób obecnych w sali. Sędzia, który mówi z pochyloną głową lub wpatrując się w monitor komputera, sprawia wrażenie mało znaczącego urzędnika.

Po trzecie – ostrożnie z terminologią prawniczą. Posługiwanie się hermetycznym językiem nie dodaje autorytetu, lecz zdradza wewnętrzny brak pewności siebie, podobnie jak przesadna rozrzutność zdradza nuworysza. Prawidłowa wymowa i poprawny styl wypowiedzi są również bardzo ważne. Poważne błędy językowe w wypowiedziach sędziów zdarzają się na szczęście rzadko, choć pewna niedbałość w wysławianiu się wydaje się być dziś w modzie.

Po czwarte, a może najważniejsze – nigdy nie należy krzyczeć. Sędzia podnosząc głos traci swój autorytet. Co więcej, takie zachowanie rzuca cień na godność profesji. Mitem jest przekonanie, że krzyknięcie na strony jest wskazane, bo przypomina wszystkim, kto rządzi w sali rozpraw. Powtórzmy to jeszcze raz – podnoszenie głosu jest oznaką słabości i wyrazem braku szacunku dla osób znajdujących się na sali. Krzyczący sędzia nie okazuje władzy, lecz ją traci. W trudnych sytuacjach, gdy podenerwowani uczestnicy przeszkadzają w prowadzeniu postępowania, bezwzględnie należy unikać komunikowania bezradności i lekceważenia.

Grunt to dobre przygotowanie

Doświadczeni sędziowie i prokuratorzy na pytanie o to, jak budować autorytet w sali sądowej, zgodni są w jednej sprawie – zawsze trzeba być dobrze przygotowanym. Takie staranne przygotowanie spełnia dwie funkcje. Przede wszystkim uczestnicy postępowania otrzymują czytelny komunikat, że sędzia szanuje swoją profesję, wie o sprawie wszystko, nie będzie więc łatwo zapędzić go w kozi róg. Zbawienna rola dobrego przygotowania tkwi również w tym, że redukuje ono stres i wzmacnia poczucie pewności siebie. A pewność siebie sprawia, że jesteśmy lepiej odbierani przez osoby obecne w sali.

Niestety przygotować się można tylko do tego, co jesteśmy w stanie przewidzieć, poza tym zdarzają się sytuacje, na które po prostu nie ma rady. Nawet jeśli sędzia wie, że może się spodziewać trudnych reakcji ze strony uczestników lub publiczności, to czasem nie jest w stanie wyobrazić sobie wszystkich możliwych scenariuszy, ani pokonać wszystkich trudności.

Oto relacja sędziego Sądu Okręgowego w Krakowie:
„Miałem w sali trzech oskarżonych pilnowanych przez dwóch policjantów. Odczytywałem wyrok, kiedy jeden z oskarżonych zapragnął w niewybrednych słowach podzielić się swoimi przekonaniami na temat wymiaru sprawiedliwości. Wiedziałem, że jeśli wyrzucę go z sali, pozostałej dwójki będzie pilnował tylko jeden policjant, a wyrzuciwszy wszystkich odbiorę prawo do wysłuchania wyroku dwóm pozostałym, którzy zachowywali się przyzwoicie. Nie miałem wyjścia, kontynuowałem”.

„Na owcę” czy „na wilka”?

Owca zbyt uprzejma

Do sali rozpraw weszła kobieta w mocno zaawansowanym wieku. – Jak się pani nazywa? – zapytała sędzia. – Kowalska Janina – padła odpowiedź. – Ile pani ma wiosen? – kontynuowała sędzia. – Słucham? – zapytał świadek z niedowierzaniem. – No... Ile wiosen pani liczy? – powtórzyła sędzia. – A kogo to może interesować? – odpowiedziała urażona kobieta. – Nie ma się, czego wstydzić, w sądzie trzeba powiedzieć...

W tej sytuacji sędzia z obawy, by nie urazić świadka pytaniem o wiek, sprowokowała reakcję, której właśnie chciała uniknąć. Sędzia powinna nie zmieniając tonu i wyrazu twarzy, zaraz po pytaniu o nazwisko, zadać pytanie o wiek używając słowa „lat” zamiast „wiosen”. Próba zneutralizowania pytania słowem „wiosen” dała odczuć świadkowi, że wiek to jednak wstydliwa sprawa, a poza tym, że sędziemu brakuje pewności siebie.

Właściwa postawa i dobre przygotowanie do sprawy to klucz do osiągnięcia prestiżu i szacunku. Czy istnieją konkretne techniki postępowania w sytuacjach trudnych, których stosowanie zapewnia utrzymanie autorytetu? Metody praktykowane przez doświadczonych sędziów i polecane przez psychologów sprowadzają się w zasadzie do dwóch modeli postępowania, zwanych popularnie „na owcę” i „na wilka”.

Owca, jak wiadomo, słynie ze swojej łagodności, nie ma złych intencji, nie chce nikomu zrobić krzywdy. Sędzia stosując tę metodę po prostu skupia się na tym, aby przekonać kłopotliwego uczestnika postępowania, że lepiej dla niego będzie, gdy podporządkuje się obowiązującym w sądzie zasadom. Metoda ta jest nieoceniona w sytuacjach, gdy przyczyną zakłócania porządku jest strach, nieufność, niewiedza.

Tak opisuje zastosowanie metody „na owcę” sędzia Sądu Rejowego w Łodzi: „Pozwany był wyraźnie wściekły, w czasie zeznań pierwszego świadka nerwowo zaciskał pięści, unosił się do góry, jakby chciał wstać, głośno sapał. Prawdziwe problemy zaczęły się jednak dopiero, gdy zeznawał drugi świadek. Pozwany zaczął krzyczeć, że to kłamstwa, że nikt w to nie uwierzy. Zwróciłam się do niego najuprzejmiej jak potrafię. Powiedziałam, że nie wolno się tak denerwować, że wszystko mu wytłumaczę, że w sądzie są pewne reguły – mówi tylko jedna osoba i tylko wtedy, gdy sędzia ją poprosi. Zapewniłam, że on też będzie miał głos, a ja go wysłucham i wszystko zapiszę. Początkowo patrzył z niedowierzaniem, jednak gdy usłyszał, że wszystko, co powie, będzie zapisane, wyraźnie się uspokoił i więcej już nie przeszkadzał”.

W tej sytuacji uciążliwe zachowanie pozwanego było konsekwencją negatywnych emocji, jakie przeżywał w związku ze sprawą, a także braku wiedzy na temat dalszego przebiegu postępowania. Skuteczność reakcji sędzi wynikała przede wszystkim z życzliwego tonu i bardzo prostego języka, jakiego użyła.

Psycholog w przytoczonej wyżej wypowiedzi dostrzeże tylko jeden błąd. Pierwsze słowa sędzi skierowane do podejrzanego brzmiały „nie wolno się tak denerwować”. Były więc komunikatem oceniającym, w dodatku oceniającym uczucia. Tego typu ocena na ogół nie sprzyja dobremu kontaktowi, w tym wypadku tak się jednak nie stało z powodu pozytywnej emocjonalnej warstwy całej wypowiedzi.

Zdecydowanie i stanowczo

Wilk i młotek

Nie tylko poczucie krzywdy uczestników postępowania bywa przyczyną problemów w sali rozpraw. Zdarza się, że ich pozytywny odbiór rozstrzygnięcia może sprawić sędziemu kłopot.

Tak się właśnie stało w czasie ogłaszania wyroku w sprawie z pozwu zbiorowego pracowników pewnego teatru przeciw jego dyrekcji. Sędzia przy sali pełnej publiczności składającej się głównie z aktorów ogłosiła korzystny dla strony powodowej wyrok. Kiedy przedstawiała uzasadnienie, publiczność przerywała jej gromkimi brawami. Sędzia przestawała mówić, publiczność cichła, sędzia zaczynała mówić, aplauz znowu się pojawiał. Sędzia nie dała za wygraną, kolejny wybuch braw przerwała uderzeniem młotkiem w stół i głośno oznajmiła obecnym: „to jest sąd, nie teatr!” Sala ucichła. Sędzia mogła kontynuować, a publiczność słuchała dalej w milczeniu.

Oto, dla odmiany, przykład zastosowania metody „na wilka”. W opisywanej sytuacji łagodna perswazja na pewno nie pomogłaby uzyskać pożądanego skutku. Relacjonuje sędzia Sądu Rejonowego w Warszawie: „Sprawa dotyczyła znieważenia policjanta przez grupę nastolatków. W czasie zeznań policjanta obecny w charakterze publiczności ojciec jednego ze sprawców śmiał się i wymieniał uwagi z siedzącymi obok osobami. Upomniałem go, kiedy znowu zaczął się śmiać, powiedziałem głośno i stanowczo: »proszę za drzwi!«. Mężczyzna był zaskoczony, wyraźnie nie spodziewał się takiej reakcji, mój ton i wyraz twarzy nie budziły jednak żadnej wątpliwości. Wyszedł, po drodze przepraszając”.

W tym przypadku sędzia w sposób zdecydowany skorzystał z narzędzi, jakie posiada, aby zapanować nad uczestnikami postępowania. Taka reakcja była właściwa nie tylko ze względu na zachowanie przeszkadzającej osoby, ale również ze względu na innych uczestników – przede wszystkim poszkodowanego policjanta, którego godność usiłowano naruszyć.
Autorytet sądu wynika nie tylko z władzy, jaką sąd posiada, ale również z tego, do jakich celów jej używa. Ton i mimika sędziego komunikowały pełne poczucie kontroli nad sytuacją. Komunikat werbalny był zwięzły, nie zawierał uzasadnień ani pouczeń, ta lakoniczność w połączeniu ze stanowczością tonu wyrażała pełnię władzy. Przekaz niewerbalny był bardzo czytelny i wzmacniał warstwę werbalną wyrażając dezaprobatę dla zachowania mężczyzny.

Dobre emocje

Sukces w budowaniu autorytetu w kontakcie ze stronami w sali rozpraw w dużej mierze zależy od emocjonalnej otoczki komunikatów formułowanych przez sędziego. Przy czym komunikat to nie tylko słowa. Wyraz twarzy, ton głosu, postawa ciała, kontakt wzrokowy – wszystkie te elementy mają bardzo ważny udział w budowaniu ostatecznego znaczenia emocjonalnego tego, co mówimy. Sędzia, który nie ma powodów do zdenerwowania, bo dobrze przygotował się do sesji, wygląda na spokojnego i pewnego siebie. Sędzia, który jest przekonany, że uczestników postępowania należy zawsze traktować z szacunkiem, nie używa lekceważącego tonu. Jak widać, przekaz niewerbalny zawsze w sposób naturalny dostraja się do naszych wewnętrznych postaw i przekonań. Ćwiczenie technik kontroli nad „mową ciała” ma więc sens i etyczne uzasadnienie tylko wtedy, gdy ekspresją chcemy wzmocnić nasze przekonania. Budowanie autorytetu zawsze należy zaczynać od kształtowania własnych właściwych postaw.