Piątek, 19 kwietnia 2024
Dziennik wyroków i ogłoszeń sądowych
Rej Pr. 2512 | Wydanie nr 5898
Piątek, 19 kwietnia 2024
2012-09-25

Amber Gold, czyli jak Polacy nie dojrzali do demokracji.

Sprawa Amber Gold będzie jeszcze przez wiele miesięcy głównym tematem doniesień medialnych i politycznej hucpy wśród polityków. Być może stanie się źródłem sukcesu niektórych formacji politycznych, ale z całą pewnością obnażyła słabość państwa. Słabość państwa, jako całości, a nie tylko jako błędów lub zaniedbań pojedynczych osób.
Wydarzenia, jakie opisują media oraz głosy komentatorów, żądania padające z różnych stron sceny politycznej, chętnie powielane przez społeczeństwo wskazują, że jako Naród nie dojrzeliśmy do tzw. demokratycznego państwa prawa.

Z sędziowskiego bloga ...

Z wielkim zainteresowaniem oglądałem relacje z toczącego się w Norwegii procesu wielokrotnego zabójcy Breivika. Zaskoczeniem była dla mnie ocena zapadłego orzeczenia przez przedstawicieli władz oraz samego społeczeństwa. Odczuwałem dumę z obcego państwa, które potrafiło jednoznacznie zademonstrować swój szacunek do wymiaru sprawiedliwości i nie domagało się natychmiastowych zmian w prawodawstwie, tylko w oparciu o tragedię jaka ich dotknęła.

Należy przypomnieć, że zarówno rząd, jak i sami obywatele skomentowali zdarzenie bardzo krótko: „…dobrze, ze wyrok zapadł…nie widzimy powodu do zaostrzania kar, zmian w zasadach wymiaru kary tylko dlatego, że Breivik dopuścił się takiego ohydnego czynu…Nasza demokracja jest silniejsza od niego..”.

Można zastanowić się, jaki to ma związek z naszym państwem i aferą Amber Gold. Otóż ma i to znaczny. Jak w soczewce widać bowiem, że nasza demokracja jest słaba, skoro ewentualny, przestępczy czyn Marcina P. stał się podstawą do szeregu wystąpień, postulatów zmian w prawie i tzw. „polowań na czarownice”.

Pierwsza reakcją przedstawicieli rządu było natychmiastowe zarządzenie kontroli w sądach i prokuraturze. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie szokujące wypowiedzi polityków i sugestie łamania prawa przed przedstawicieli tych instytucji. W żadnym z znanych mi krajów demokratycznych nie padłyby publiczne sugestie dopuszczenia się korupcji przez prokuratorów lub sędziów bez wcześniejszego powiadomienia stosownych organów ścigania o podejrzeniu jego popełnienia i przynajmniej bez wskazania podstaw takich oskarżeń.

Przypomina to słynne konferencje sprzed kilku lat. O ile pamięć nie myli, wówczas komentarze były jednoznaczne: „..to zamach na demokrację, niezawisłość sędziów, niezależność prokuratorów itd.” Czy wówczas obowiązywały inne standardy postępowania wśród polityków i mediów? Gdzie się podziali obrońcy demokracji? Odpowiedź może być tylko jedna – Opinia publiczna musi otrzymać winnych zdarzenia.

Równolegle z pierwszymi oskarżeniami pod adresem pracowników wymiaru sprawiedliwości rozpoczął się wysyp pomysłów zmian w prawie, typu podwyższenia kar za prowadzenie działalności bankowej bez wymaganego zezwolenia (takiej jak np.: gromadzenie środków pieniężnych w celu udzielania kredytów, pożyczek lub obciążania ich ryzykiem w inny sposób, sankcjonowanych przez art. 171 ustawy Prawo bankowe) a także za oszustwo (art. 286 kk) oraz fałszowanie dokumentów (art. 270 kk).

Natychmiastowo nasunęła mi się sprawa Breivika i myślę, że warto zadać pytanie, czy zagrożenie karą np. z art. 286 kk, która przewiduje 8 lat pozbawienia wolności lub art. 171 Prawa bankowego przewidujący kare 3 lat pozbawienia wolności i grzywnę do 5 mln złotych, jest naprawdę zbyt niskie?
Czy warto zaburzać gradację kar i ich wysokości, przewidzianą w kodeksie karnym, tylko z uwagi na fakt, że sprawa Amber Gold stała się najbardziej medialnym doniesieniem w 2012 roku? Wydaje się, że jako naród zaczynamy się zatracać w pogoni za sensacją i wszystkie zdobyczy demokracji poświęcamy w imię mediokracji.

Jednym z zarzutów pod adresem sędziów była rejestracja spółki Amber Gold bez uprzedniego sprawdzenia karalności członków zarządu. Oczywiście winni byli sędziowie i nikt z komentatorów nie wspomniał, że sądy nie mają takiego obowiązku. Co ciekawe błyskawicznie nastąpiła zmiana stanowiska MS, które podjęło wdrażanie połączenia systemu KRK i KRS.

Dlaczego warto o tym wspomnieć? Ponieważ ten problem już wiosną był znany Ministerstwu Sprawiedliwości, ale na dzień 4 kwietnia 2012 roku jak wynika z pisma o sygn. B-KRK-IV-4392-1/12/1 nie istniały techniczne możliwości połączenia dwóch baz.

Największe jednak moje zdumienie wzbudziła quasi debata w Sejmie w dniu 30 sierpnia 2012 roku, a w szczególności wystąpienie Pana Ministra Sprawiedliwości, który rozpoczął je słowami: „..Historia przestępczych działań Marcina P. dobiega końca. Wkrótce sprawiedliwie poniesie on za nie konsekwencje…”. Zarówno tak wypowiedź, jak i szereg następnych utrzymywanych w podobnym tonie, wzbudzają kolejny raz moje obawy odnośnie prawa podejrzanego Marcina P. do rzetelnego procesu karnego.

Smutną konstatacją pozostaje fakt, że zabierałem już głos w sprawie podobnych wypowiedzi innych polityków i przypominałem o wyroku ETPC z 9 lutego 2012 r. w sprawie nr 42856/06, Kinský przeciwko Czechom, w którym Trybunał orzekł, że „Aktywne zaangażowanie w konkretne postępowanie sądowe ministra sprawiedliwości, do kompetencji którego należy prowadzenie postępowań dyscyplinarnych przeciwko sędziom, narusza prawo do rzetelnego procesu”. Wątpliwości Trybunału wzbudziły działania Ministra Sprawiedliwości, który żądał od sądów krajowych regularnych informacji z przebiegu postępowania sądowego z powództwa skarżącego. Trybunał uznał te działania za wywieranie nacisku na sędziów, zwłaszcza w świetle kompetencji do prowadzenia postępowań dyscyplinarnych przeciwko sędziom, która przysługuje Ministrowi Sprawiedliwości. Tym samym naruszony został art. 6 ust. 1 Konwencji o prawach człowieka i podstawowych wolności, gwarantujący prawo do rzetelnego procesu. Czy stać nasze państwo poświęcać w imię zadowolenia społeczeństwa podstawowe prawa demokracji i narażać je na ponoszenie dodatkowych kosztów związanych z wypłacaniem odszkodowania?

Czarę goryczy przelała jednak u mnie informacja wielokrotnie powielana przez media, a zamieszczona w portalu RMF, że zdaniem Ministra Sprawiedliwości sędzia penitencjarny w Słupsku, który udzielił przerw w odbywaniu kary przez prezesa Amber Gold, albo nie dopełnił swoich obowiązków, albo dopuścił się korupcji. Wprawdzie istnieje możliwość braku autoryzacji tych słów przez Ministra lub wybitny brak rzetelności dziennikarskiej przez redaktora, jednakże oczekiwałem natychmiastowej reakcji służb prasowych MS i zaprzeczenia tym stwierdzeniom. Zamiast tego w dniu 04.09.2012r. dowiedziałem się, że Minister Sprawiedliwości Jarosław Gowin nie jest usatysfakcjonowany ze sprawozdań z lustracji dotyczących prawidłowości biegu postępowań karnych wykonawczych w sprawach Marcina P.

Dotarło do mnie, że sprawa Amber Gold to ikona słabości naszego państwa i niezależnie od przyszłego postępowania w sprawie, ważniejsze będzie znalezienie „winnych w sądach i prokuraturach” niż naprawienie całego systemu i dbanie o rozwój demokracji.

P.S. Trudno jest oceniać zasadność decyzji sędziego bez wglądu do akt. Na marginesie jedynie należy wskazać, że często sądy otrzymują pisma z MS (ostatnie z 27.03.2012r. DWOiP-I-070-9/12) w którym przypomina się, że zgodnie z treścią § 5 rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 25.11.2009r. w sprawie trybu postępowania właściwych organów w wypadku, gdy liczba osadzonych w zakładach karnych lub aresztach śledczych przekroczy w skali kraju ogólną pojemność tych zakładów, stanowi to przesłankę do ewentualnego odroczenia wykonania kary pozbawienia wolności w rozumieniu art. 151§2 kkw.

SSR Rafał Puchalski