Sobota, 27 kwietnia 2024
Dziennik wyroków i ogłoszeń sądowych
Rej Pr. 2512 | Wydanie nr 5906
Sobota, 27 kwietnia 2024
Sygnatura akt: II AKa 141/15

Tytuł: Sąd Apelacyjny w Gdańsku z 2015-05-29
Data orzeczenia: 29 maja 2015
Data publikacji: 14 marca 2018
Data uprawomocnienia: 29 maja 2015
Sąd: Sąd Apelacyjny w Gdańsku
Wydział: II Wydział Karny
Przewodniczący: Grażyna Świderska-Wandor
Sędziowie: Andrzej Czarnota
Dorota Rostankowska

Protokolant: st. sekr. sądowy Aleksandra Konkol
Hasła tematyczne: Ciężki Uszczerbek Na Zdrowiu
Podstawa prawna: art. 437 § 1 kpk, art. 156 § 1 i 3 kk.

Sygn. akt II AKa 141/15

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 29 maja 2015 r.

Sąd Apelacyjny w Gdańsku II Wydział Karny

w składzie:

Przewodniczący: SSA Grażyna Świderska - Wandor (spr.)

Sędziowie: SSA Andrzej Czarnota

SSA Dorota Rostankowska

Protokolant: st. sekr. sądowy Aleksandra Konkol

przy udziale Prokuratora Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku Krzysztofa Nowickiego

po rozpoznaniu w dniu 25 maja 2015 r.

sprawy

M. N.

oskarżonego z art. 156 § 1 i 3 kk.

na skutek apelacji wniesionej przez obrońcę oskarżonego

od wyroku Sądu Okręgowego w Gdańsku

z dnia 20 stycznia 2015 r., sygn. akt IV K 57/14

I.  utrzymuje w mocy zaskarżony wyrok uznając apelację obrońcy oskarżonego za oczywiście bezzasadną;

II.  zasądza od oskarżonego na rzecz Skarbu Państwa tytułem opłaty za instancję odwoławczą kwotę 400,00 (czterysta 00/100) złotych i obciąża go wydatkami tego postępowania.

UZASADNIENIE

M. N. stanął pod zarzutem tego, że:

w dniu 03 września 2012 roku w G., poprzez wielokrotne kopanie W. R., spowodował u niego ciężki uszczerbek na zdrowiu w postaci masywnego krwotoku wewnętrznego do jamy otrzewnej w następstwie rozległego uszkodzenia wątroby, co stanowi chorobę realnie zagrażającą życiu, którego następstwem była śmierć pokrzywdzonego w dniu 03 września 2012 roku;

tj. o przestępstwo z art. 156 § 1 i 3 k.k.

Sąd Okręgowy w Gdańsku wyrokiem z dnia 20 stycznia 2015 roku, sygn. akt IV K 57/14:

I.  oskarżonego M. N. uznał za winnego popełnienia czynu zarzucanego mu w akcie oskarżenia z tym ustaleniem, że skutek w postaci śmierci pokrzywdzonego mógł oraz powinien był przewidzieć, czyn ten zakwalifikował z art. 156 § 1 pkt 2 i § 3 k.k. i za to na podstawie art. 156 § 3 k.k. skazał go na karę 4 (czterech) lat pozbawienia wolności;

II.  na podstawie art. 63 § 1 kk zaliczył oskarżonemu M. N. na poczet orzeczonej kary pozbawienia wolności okres rzeczywistego pozbawienia wolności w sprawie od dnia 03 września 2012 roku do dnia 20 stycznia 2015 roku;

III.  na podstawie art. 46 § 2 kk orzekł od oskarżonego M. N. na rzecz pokrzywdzonej T. K. nawiązkę w kwocie 5.000 (pięć tysięcy) złotych;

IV.  na podstawie art. 626 § 1 k.p.k., art. 627 k.p.k. i art. 1, 2 ust. 1 pkt 5 ustawy z 23 czerwca 1973 roku o opłatach w sprawach karnych (Dz. U. Nr 49 z 1983 r., poz. 223 ze zm.) zasądził od oskarżonego M. N. na rzecz Skarbu Państwa koszty sądowe, w tym wymierzył opłatę w kwocie 400 (czterysta) złotych.

Od powyższego wyroku apelację wniósł obrońca oskarżonego M. N., który na podstawie art. 425 § 1 i 2 k.p.k. oraz art. 444 k.p.k. zaskarżył orzeczenie w całości.

Na podstawie art. 427§ 1 i 2 k.p.k. oraz art. 438 pkt 2 i 3 k.p.k. wskazywanemu wyrokowi zarzucił:

I.  obrazę przepisów postępowania karnego, która miała istotny wpływ na treść zaskarżonego wyroku, a mianowicie art. 92 k.p.k. w zw. z art. 410 k.p.k. oraz art. 424 § 1 k.p.k. przez nie uwzględnienie w podstawach wydanego orzeczenia wszystkich okoliczności ujawnionych podczas rozprawy, w szczególności:

1.  wynikających z zeznań świadka P. J., bezpośrednio po zdarzeniu osobiście wysłuchującego relacji o jego przebiegu przekazywanych przez J. K., która opowiedziała świadkowi o biciu i kopaniu po całym ciele pokrzywdzonego czego mieli według niej dokonać M. K. (1) i M. M., następnie J. przekazał tą wiedzę świadkom R. F. i W. D.;

2.  nie dokonanie analizy, a wręcz nie zauważenie czasu jaki spędzili w mieszkaniu pokrzywdzonego M. K. (1) i M. M. wynoszącego około 15 minut oraz czasu spędzonego przez M. N. wynoszącego najprawdopodobniej poniżej 1 minuty;

3.  nie zauważenie oraz nie powiązanie faktu wynikającego z zeznań E. K., relacjonującej zaobserwowane przez nią bicie pokrzywdzonego leżącego na podłodze, wynikającego z pierwotnej relacji J. K. o biciu i kopaniu pokrzywdzonego po całym ciele przez M. K. (1) i M. M., wreszcie wskazanych przez biegłą z zakresu medycyny sądowej obrażeń ciała pokrzywdzonego zlokalizowanych w obrębie ramion na powierzchniach przyśrodkowych mogących wskazywać na wywieranie w tym miejscu ucisku za pomocą przytrzymywania;

4.  dokonanie pobieżnej analizy zeznań świadka R. R. określającego w miarę precyzyjnie czas pobytu przy pokrzywdzonym, oskarżonego M. N. oraz uderzenie przez niego nie w rejon brzucha lecz w górną część ciała - tors;

5.  nie wyjaśnienie istniejących sprzeczności w zeznaniach R. R.i J. K.;

6.  zaniechanie dokonania gruntownej analizy zeznań biegłej z zakresu medycyny sądowej oraz ujawnionego protokołu sekcji zwłok pokrzywdzonego, a przez to nie zauważenie wskazywanej przez nią ilości ciosów powodujących istniejące obrażenia ciała - biegła określiła ich ilość jako mnogie, a które w konsekwencji doprowadziły do powstania obrażeń narządów wewnętrznych skutkujących śmiercią pokrzywdzonego, dodatkowo nie zwrócenie uwagi na obrażenia istniejące na goleniach pokrzywdzonego i nie powiązanie tych śladów z wyjaśnieniami oskarżonego M. N.;

II.  błąd w ustaleniach faktycznych przyjętych za podstawę orzeczenia, wyrażający się uznaniem oskarżonego M. N. winnym zarzucanego mu przestępstwa, w sytuacji kiedy należyta analiza całego materiału dowodowego połączona z logicznym powiązaniem istniejących faktów prowadzić musi do wniosku, że wymieniony nie miał możliwości zarówno czasowych jak również faktycznych do zadania znacznej - mnogiej ilości ciosów skutkujących obrażeniami ciała pokrzywdzonego, bezpośrednio doprowadzającymi do jego zgonu.

Podnosząc powyższe zarzuty obrońca wniósł o zmianę zaskarżonego wyroku wobec M. N. i uznanie go za winnego czynu z art. 158 § 1 k.k. oraz wymierzenie za to przestępstwo stosownej kary; ewentualnie o uchylenie zaskarżanego wyroku i przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania Sądowi pierwszej instancji.

Sąd Apelacyjny zważył, co następuje:

Apelacja obrońcy oskarżonego była oczywiście bezzasadna, i jako taka, nie zasługiwała na uwzględnienie.

Na wstępie godzi się podnieść, iż apelacja obrońcy oskarżonego M. N. w swej treści była tożsama z tą, którą złożył wcześniej w tymże postępowaniu i która spowodowała uchylenie sprawy do ponownego rozpoznania przez Sąd pierwszej instancji. Tym niemniej należy też stwierdzić, iż Sąd Okręgowy w Gdańsku rozpoznając sprawę ponownie, po uchyleniu jej przez Sąd Apelacyjny w Gdańsku do ponownego rozpoznania, wykonał wszystkie wytyczne tegoż Sądu wskazane w uzasadnieniu orzeczenia.

Jako niezasadne w szczególności ocenić należy stanowisko skarżącego co do rzekomej nietrafności ustaleń faktycznych, które legły u podstaw rozstrzygnięcia Sądu a quo. Lektura środka odwoławczego wskazuje, że treść zarzutów wyczerpuje istotę podstawy odwoławczej z art. 438 pkt 3 k.p.k. i odczytać je należało jako zarzut popełnienia przez Sąd pierwszej instancji błędu dowolności w ocenie materiału dowodowego, co doprowadziło do poczynienia nieprawidłowych, wymienionych przez skarżącego ustaleń w petitum apelacji w pkt. 1 - 6. Niezależnie jednak od sposobu konstrukcji tych zarzutów stwierdzić należy, że nie zasługują one na uwzględnienie.

Sąd Apelacyjny zobowiązany jest przy tym przypomnieć, iż zarzut błędu w ustaleniach faktycznych w rozumieniu art. 438 pkt 3 k.p.k. jest słuszny tylko wówczas, gdy zasadność ocen i wniosków wyprowadzonych przez sąd orzekający z okoliczności ujawnionych w toku przewodu sądowego nie odpowiada poprawności logicznego rozumowania. Zarzut ten nie może sprowadzać się zatem do samej polemiki z ustaleniami sądu, wyrażonymi w uzasadnieniu wyroku, lecz musi zmierzać do wykazania, jakich konkretnie uchybień w zakresie zasad logicznego rozumowania dopuścił się ten sąd w ocenie zebranego materiału dowodowego. Nawet bowiem możliwość przeciwstawienia ustaleniom sądu orzekającego odmiennego poglądu nie może prowadzić do wniosku o dokonaniu przez sąd błędu w ustaleniach faktycznych (por. orzeczenia Sądu Najwyższego: II KR 355/74, OSNPG 1975, poz. 84; oraz I KR 197/74, OSNKW 1975, poz. 58).

Przy uwzględnieniu powyższych uwag natury ogólnej Sąd Apelacyjny stwierdza, iż - wbrew odmiennemu stanowisku skarżącego - Sąd a quo w prawidłowy sposób zanalizował zgromadzony w sprawie materiał dowodowy, a na jego podstawie poczynił trafne i odpowiadające prawdzie ustalenia faktyczne, jakich wymaga dyspozycja art. 2 § 2 k.p.k. Z uzasadnienia zaskarżonego wyroku wynika, iż Sąd meriti, dążąc do ustalenia prawdy materialnej wskazał, jakie fakty uznał za ustalone, na czym opierał poszczególne ustalenia i dlaczego nie uznał dowodów przeciwnych, a następnie wskazał prawidłowe - zdaniem Sądu Apelacyjnego - wnioski, jakie wyprowadził z dokonanych ustaleń w zakresie sprawstwa oskarżonego co do przypisanego mu przestępstwa. W szczególności, wbrew stanowisku skarżącego, Sąd a quo dostrzegł wszystkie dowody zebrane w sprawie, zgodnie z art. 92 k.p.k. i szczegółowo je rozważył oraz przekonująco wywiódł, z jakich względów te, a nie inne uznał za wiarygodne, a zatem w sposób prawidłowy, zgodny z wymogami art. 424 § 1 k.p.k. sporządził uzasadnienie skarżonego rozstrzygnięcia. Organ orzekający prawidłowo też ocenił pod względem prawnym zdarzenie będące przedmiotem postępowania, czego uzewnętrznieniem jest właściwa kwalifikacja prawna czynu przypisanego oskarżonemu w wyroku, jako wyczerpującego ustawowe znamiona przestępstwa z art. 156 § 1 pkt 2 i 3 k.k. Prawidłowo zatem ustalił, iż oskarżony, poprzez wielokrotne kopanie W. R., spowodował u niego ciężki uszczerbek na zdrowiu w postaci masywnego krwotoku wewnętrznego do jamy otrzewnej w następstwie rozległego uszkodzenia wątroby, co stanowi chorobę realnie zagrażającą życiu, którego następstwem była śmierć pokrzywdzonego w dniu 03 września 2012 roku; przy czym skutek w postaci śmierci pokrzywdzonego oskarżony mógł oraz powinien był przewidzieć.

Dokonana przez Sąd Okręgowy ocena dowodów nie wykracza poza granice zakreślone w art. 7 k.p.k., nie nosi zwłaszcza cech dowolności czy powierzchowności. Jako logiczna, zgodna ze wskazaniami doświadczenia życiowego i przekonująco umotywowana zasługuje ona na aprobatę Sądu odwoławczego. Nie dostrzegając potrzeby powtarzania i zbędnego powielania argumentacji zawartej w pisemnych motywach zaskarżonego orzeczenia - uznając ją przy tym za bezbłędną - organ ad quem zobowiązany jest wskazać na wnikliwość i staranność, z jaką Sąd meriti zanalizował zebrane dowody w ich wzajemnym powiązaniu, zwłaszcza wobec szczupłości dowodów dotyczących bezpośredniego przebiegu zdarzenia z udziałem oskarżonego M. N. w drugiej fazie zajścia. Dla ustalenia rzeczywistego przebiegu zdarzenia krytycznego dnia Sąd ten dysponował niekonsekwentnymi wyjaśnieniami oskarżonego M. N. w zakresie jego sprawstwa, składanymi w różnych fazach procesu (Sąd meriti dał jedynie wiarę wyjaśnieniom oskarżonego w zakresie ustalonego w sprawie tła zajścia) oraz relacją świadka R. R. (brata pokrzywdzonego), który przez cały czas był obecny w mieszkaniu, gdzie doszło do pobicia W. R., a także zeznaniami J. K. oraz M. M.. Zeznania pozostałych świadków - M. K. (2), M. K. (1) i E. K., a także S. W. oraz sąsiadów tj. B. D., J. Z., A. M., jak również funkcjonariuszy Policji tj. P. J., R. F. oraz N. K., K. C., A. S., D. G. - miały dla sprawy znaczenie drugorzędne, aczkolwiek również były istotne na tyle, iż w powiązaniu ze sobą pozwoliły ustalić rzeczywisty przebieg drugiego etapu zajścia w mieszkaniu pokrzywdzonego. Mimo to skrupulatnie weryfikując wyjaśnienia oskarżonego M. N., niekonsekwentne w toku całego postępowania karnego z wyraźnymi tendencjami defensywnymi - w postępowaniu przygotowawczym składając wyjaśnienia po raz pierwszy przyznawał się do pobicia pokrzywdzonego, jednakże podkreślał, że wraz z nim był M. K. (1), który także bił pokrzywdzonego, wskazywał przy tym, że W. R. dostał od niego „w łeb, bo mu się należało”, że kopał go po nogach i po brzuchu, że kopnięć mogło być kilka oraz, że zaprzestał kopania wówczas kiedy pokrzywdzony zaczął płakać; w kolejnych wyjaśnieniach w postępowaniu przygotowawczym, wraz z zaznajamianiem się ze zgromadzonym w sprawie materiałem dowodowym, manipulował faktami i próbował wykazać pomyłkę R. R.(brata pokrzywdzonego), co do tożsamości napastnika, którym w inkryminowanym czasie miał być świadek M. K. (1), a wyjaśniał tak, kiedy dowiedział się, że „ktoś zeznał”, iż podczas pobicia pokrzywdzonego w drugiej fazie zdarzenia sprawca był sam, wskazywał więc, że z uwagi na tożsamość imion z M. K. (1), brat pokrzywdzonego św. R. R. mógł poczynić pomyłkę w zakresie identyfikacji sprawcy; na rozprawie zaprzeczając aby uderzył pokrzywdzonego zwracał uwagę, że jego działanie podyktowane było obroną konieczną - we wzajemnym powiązaniu i na tle innych dowodów (przede wszystkim zeznań św. R. R. oraz opinii biegłej z zakresu medycyny sądowej z Akademii Medycznej w G. - D. P.), Sąd Okręgowy trafnie ustalił, iż dokonanie przez oskarżonego M. N. przypisanego mu czynu nie budzi wątpliwości.

Z powyższym wnioskiem nie kłóci się fakt, że wyjaśnienia oskarżonego uznane zostały za wiarygodne w ograniczonym zakresie. Sąd orzekający bowiem przyjmował za wiarygodne wyłącznie te fragmenty wyjaśnień, które miały potwierdzenie w innych dowodach lub były zbieżne z tym, co przede wszystkim na ten temat zeznawał świadek R. R., a następnie świadkowie: J. K. i M. M. oraz M. K. (1) i M. K. (2). Najistotniejszym jest jednak to, że M. N., nie przyznając się w toku postępowania jurysdykcyjnego do zarzucanego mu czynu potwierdzał niezmiennie fakt, iż przebywał w mieszkaniu W. R. w drugiej fazie zdarzenia. Taki system oceny dowodów nie jest wybiórczym ich traktowaniem, lecz dochodzeniem do wyjaśnienia przebiegu wypadków w sposób jak najbardziej obiektywny, gdyż każdy dowód podlega kontroli we wzajemnym powiązaniu z innymi dowodami, dotyczącymi zdarzenia lub jego fragmentu i dopiero, gdy ma potwierdzenie w innych dowodach lub wynika logicznie z przebiegu wypadków, jest uznawany za podstawę do ustaleń w sprawie (por. wyrok Sądu Najwyższego II KR 268/86, OSNPG 1986/6/65).

W związku z treścią zarzutów, należy podnieść, że Sąd Okręgowy dokonując ustaleń faktycznych prawidłowo wskazał na dwie po sobie następujące fazy zajścia, związane z pobiciem pokrzywdzonego W. R., skupiając się przede wszystkim na tych okolicznościach, związanych z przebiegiem zdarzenia, które miały miejsce w drugiej fazie zajścia z udziałem oskarżonego M. N..

Z ustaleń faktycznych, niekwestionowanych zresztą przez skarżącego, wprost wynika, że w pierwszej fazie zajścia doszło do pobicia pokrzywdzonego w jego mieszkaniu przez M. K. (1) i M. M. około godz. 4:00, w obecności J. K. i jej córki M. K. (2). Należy też stwierdzić, że M. K. (1) i M. M. wyrokiem Sądu Okręgowego w Gdańsku z dnia 14 czerwca 2013 roku, w sprawie sygn. akt IV K 235/12 (utrzymanym w mocy wyrokiem Sądu Apelacyjnego w Gdańsku z dnia 13 marca 2014 roku w sprawie II Aka 13/14) zostali uznani za winnych tego, że w dniu 03 września 2012 roku w G. działając wspólnie i w porozumieniu wzięli udział w pobiciu W. R., w ten sposób, że uderzali go pięściami po głowie, czym narazili pokrzywdzonego na nastąpienie skutku określonego w art. 157 § 1 k.k., czyn ten zakwalifikowano z art. 158 § 1 k.k. i na podstawie tego przepisu wymierzono im kary po roku pozbawienia wolności. Natomiast w drugiej fazie zajścia około godz. 5:30 doszło do pobicia pokrzywdzonego tylko przez oskarżonego M. N., a świadkiem tego pobicia (w jego ostatniej fazie) był brat pokrzywdzonegoR. R..

Zasadniczym problemem, przed którym stanął Sąd pierwszej instancji była ocena wiarygodności zeznań J. K. oraz zeznań (wyjaśnień) M. M. i M. K. (1), a którzy swoimi zeznaniami obciążali oskarżonego, albowiem prawdą jest, co kwestionował skarżący, że materiał dowodowy w sprawie częściowo sprowadzał się do oceny tychże dowodów. Jednakże ta okoliczność, nie daje żadnych podstaw do podzielenia stanowiska skarżącego, że orzekający w sprawie Sąd Okręgowy przy ponownym rozpoznaniu sprawy dokonał ustaleń w zakresie czynu przypisanego oskarżonemu M. N. w wyroku w sposób błędny, tym bardziej, że możliwa była weryfikacja zeznań tychże świadków, nie tylko przez pryzmat depozycji składanych przez brata pokrzywdzonegoR. R. (bezpośredniego świadka zdarzenia w drugiej fazie pobicia W. R. przez oskarżonego M. N.), ale także przez pryzmat wniosków wynikających z opinii sądowo-lekarskiej, sporządzonej przez biegłą z zakresu medycyny sądowej D. P..

Obrońca oskarżonego m. in. wskazuje w apelacji, że z zeznań E. K. wynikało, że kiedy przyszła do mieszkania pokrzywdzonego, to ten leżał na podłodze, a zatem nie polegają na prawdzie zeznania J. K., że M. K. (1) i M. M.bili pokrzywdzonego, który leżał w łóżku.

Wbrew stanowisku skarżącego, dokonana przez Sąd meriti ocena dowodów w postaci zeznań świadków: J. K., M. K. (1), M. M.i M. K. (2), w tej części, gdzie relacjonowali przebieg zajścia z ich udziałem, jawi się jako bezbłędna, a poczynione na podstawie tych dowodów ustalenia faktyczne są prawdziwe i zasługują na pełną akceptacje organu ad quem. Jeszcze raz należy podnieść, że Sąd Okręgowy, dając wiarę zeznaniom świadka J. K., dowód ten poddał - wbrew twierdzeniom zawartym w apelacji - dokładnej analizie i wszechstronnej ocenie, bez jakiegokolwiek naruszenia przepisów prawa procesowego - w tym art. 7 k.p.k. Nie została też naruszona reguła przewidziana w art. 4 k.p.k. W sprawie niniejszej J. K. od samego początku zeznawała, że podczas pierwszej fazy zajścia pokrzywdzonego pobił jej były mąż M. K. (1) i narzeczony jej córki M. M.. Konsekwentnie też podawała, że później do mieszkania pokrzywdzonego poszedł M. N. (druga faza zajścia - przyp. SA), chyba po jej psa, którego tam zostawiła, a kiedy wrócił to stwierdził, że załatwił W. R..

J. K., relacjonując przebieg pierwszej fazy zajścia, niezmiennie podawała, że M. K. (1) i M. M. bili pokrzywdzonego pięściami po twarzy i ciele, a ona próbowała ich rozdzielić. Opisując jednak dokładnie sposób zadawania ciosów przez M. K. (1) i M. M. (którego początkowo nie pomawiała, albowiem był konkubentem jej córki, a w przeszłości był już karany) konsekwentnie zeznawała, że pokrzywdzony leżał z nią w łóżku a napastnicy bili go pięściami po głowie, że nie zadawali mu ciosów w brzuch i klatkę piersiową, że broniła pokrzywdzonego zasłaniając go swoim ciałem. Taka też wersja zdarzenia wynikała z zeznań M. K. (1) i M. M., a także z zeznań M. K. (2). W pierwszych zeznaniach z postępowania przygotowawczego M. M.zeznawał bowiem, że pokrzywdzony „dostał w łeb”. Natomiast M. K. (1) od samego początku przyznawał się do pobicia pokrzywdzonego, konsekwentnie też opisywał przebieg zajścia i samego pobicia, że uderzał pokrzywdzonego w twarz i głowę, że nie bił go w okolice tułowia, klatki piersiowej oraz w brzuch. Z zeznań M. K. (2) wynikało także, że ojciec doskoczył do pokrzywdzonego, który leżał w łóżku i uderzył go ze dwa razy w twarz, a matka w tym czasie zasłaniała W. R. swoim ciałem, że w pewnym momencie ojciec znajdował się na łóżku i przytrzymując W. R. uderzał go w głowę (zapewne stąd występowanie u pokrzywdzonego, a stwierdzone przez biegłego medyka, zasinienia w obrębie ramion na powierzchni przyśrodkowej, co m.in. eksponuje w apelacji obrońca). Zdaniem organu ad quem, dokonana przez Sąd meriti ocena powyższych dowodów we wzajemnym ich powiązaniu i przyznanie im waloru wiarygodności, jako że są spójne i wzajemnie się uzupełniają, tworząc jednolitą całość - jest trafna.

Wbrew zatem stanowisku obrońcy, zeznania świadka E. K. w opozycji do powyższych dowodów nie pozostają. Tym bardziej, że sam skarżący w uzasadnieniu apelacji stwierdza, że od momentu, kiedy E. K. (przebywając w mieszkaniu matki, które wprawdzie przylega do mieszkania pokrzywdzonego, lecz znajduje się w sąsiedniej klatce) usłyszała dochodzące odgłosy awantury z mieszkania pokrzywdzonego, do momentu kiedy tam przybyła musiało upłynąć około 5 minut. A skoro tak, to nie ulega żadnych wątpliwości, że będąc już w mieszkaniu pokrzywdzonego mogła widzieć tylko końcowy etap zajścia. Zatem depozycje wynikające z zeznań św. E. K. (że kiedy weszła, to pokrzywdzony leżał na podłodze i widziała, jak ojciec uderzył go jeden raz, ale nie pamięta gdzie) nie mogą świadczyć o tym, że do pobicia pokrzywdzonego nie doszło w łóżku, tym bardziej, że J. K. - co należy jeszcze raz zaakcentować - konsekwentnie zeznawała tak w toku całego postępowania karnego. Z kolei zeznania jej znalazły pełne odzwierciedlenie w zeznaniach M. K. (1), M. M. oraz M. K. (2). Nie bez znaczenia w sprawie jest i to, że św. E. K. składała po raz pierwszy zeznania dopiero w toku postępowania jurysdykcyjnego, po upływie przeszło siedmiu miesięcy od zdarzenia, a zatem pewne fakty mogły już w jej pamięci zatrzeć się.

Należy więc stwierdzić, że powyższe zeznania J. K. trafnie Sąd meriti ocenił jako wiarygodne i to nie tylko dlatego, że w całości korespondowały z zeznaniami M. N., M. M. i M. K. (2), ale przede wszystkim dlatego, że były zbieżne z zeznaniami funkcjonariuszy Policji, którzy jako pierwsi przybyli na miejsce zdarzenia: P. J., R. F. i W. D..

Prawdą jest też, co eksponuje skarżący, że zarówno z zeznań f-szy Policji P. J., jak i R. F. z postępowania przygotowawczego wynikało również, że brat pokrzywdzonego w rozmowie poinformował, iż W. R. pobili M. N. i M. K. (1). Skarżący nie chce jednak dostrzec, że podczas ponownego rozpoznania sprawy obaj funkcjonariusze Policji na rozprawie stanowczo zaprzeczyli, aby osobiści rozmawiali z bratem pokrzywdzonego, że taka informacja wynikała najpewniej z wiadomości uzyskanej przez jednego z funkcjonariuszy, którzy byli na miejscu zdarzenia. A zatem nie udało się w toku postępowania karnego, podczas ponownego rozpoznania sprawy w sposób jednoznaczny ustalić, skąd taki zapis wziął się w zeznaniach obu policjantów. Tym niemniej, należy jednak stwierdzić, iż zapis ten polegał na prawdzie, albowiem w pierwszej fazie zajścia pokrzywdzonego pobił M. K. (1), zaś w drugiej fazie pobił go M. N.. Ponadto z zeznań świadka - funkcjonariusza Policji D. G. faktycznie wynikało, że na miejsce zdarzenia udała się cała ekipa policjantów, bo oprócz niego oraz P. J., R. F., W. D., byli też K. C., A. S. i N. K.. Ponadto z depozycji św. D. G. wynikało też, iż sprawców pobicia było trzech. A zatem należy stwierdzić, iż wszystkie zeznania w/wym. funkcjonariuszy Policji (tzn. P. J., R. F., W. D. i D. G.) tworzą jedną logiczną całość, albowiem pokrzywdzonego W. R. faktycznie pobiło trzech napastników, a mianowicie: w pierwszej fazie zajścia pobili go M. K. (1) i Maksymilian Marmola, a w drugiej fazie zdarzenia M. N..

Nie jest też prawdą, jak wywodzi skarżący, że Sąd meriti błędnie ustalił, że funkcjonariusz Policji R. F. rozmawiał z J. K. albowiem z zeznań funkcjonariusza P. J. wynikało, iż tylko on rozmawiał z nią po przybyciu na miejsce zdarzenia, a uzyskane informacje dopiero przekazał R. F.. Tymczasem R. F., będąc ponownie przesłuchany w toku postępowania jurysdykcyjnego podczas ponownego rozpoznania sprawy, wprost stwierdził, że z J. K. rozmawiał nie tylko on, ale także pozostali funkcjonariusze Policji, którzy byli na miejscu zdarzenia. A rozmowa odbywała się zarówno na miejscu interwencji, jak i w komisariacie, przy czym on osobiście rozmawiał ze świadkiem J. K. w komisariacie

Skarżący nie chce również dostrzec, że najistotniejsze w sprawie jest to, iż Sąd meriti ustalając sprawstwo oskarżonego M. N. oparł się przede wszystkim na zeznaniach bezpośredniego świadka zdarzenia - R. R. oraz zeznaniach świadków, którzy mieli informacje w sprawie tj. J. K., M. K. (1), M. K. (2) i M. M.. Trafnie wskazywał Sąd meriti, że R. R.od samego początku stanowczo i konsekwentnie zeznawał, że osobą która wtargnęła do ich mieszkania w drugiej fazie zdarzenia oraz zaatakowała pokrzywdzonego, kopiąc go w brzuch i po torsie, był M. N. (k.102). Z jego depozycji wynikało również, że po wyjściu oskarżonego brat powiedział mu jeszcze „widzisz jakimi glanami mnie pokopał”, a widząc jego zły stan niezwłocznie wezwał pogotowie ratunkowe. Co więcej, o prawdziwości zeznań R. R. świadczy fakt, że sam oskarżony M. N. w czasie pierwszego przesłuchania w śledztwie wyjaśniał, że kopał pokrzywdzonego po nogach i brzuchu, że kopał go może kilka razy, kiedy ten leżał na podłodze i odpychał go nogami, że zaprzestał zadawania razów kiedy pokrzywdzony zaczął płakać i skulił się tzn. leżał na podłodze w pozycji „embrionalnej na boku”. J. K. także zeznawała, że po tym jak do mieszkania wrócił oskarżony M. N. i stwierdził z satysfakcją, że pobił pokrzywdzonego, bo „od niego też mu się należało”, to od razu udała się do mieszkania W. R.. Stwierdziła wówczas, że wyglądał on bardzo źle i znacznie gorzej niż po pierwszym pobiciu go przez M. K. (1) i M. M.. Co więcej, także z depozycji R. R. wynikało, że w pierwszej fazie zajścia, kiedy brat został pobity przez M. K. (1) i M. M., i kiedy napastnicy wraz z J. K. i jej córką M. K. (2) wyszli już z mieszkania, to przyszedł do pokoju brata i zastał go leżącego w łóżku. Wówczas, pomimo że zauważył widoczne obrażenia u brata, zlokalizowane przede wszystkim w obrębie twarzy, to w jego odczuciu brat czuł się dobrze i nie wymagał pomocy. Pokrzywdzony chciał jedynie, aby posprzątał w pokoju rozbitą szybę, co też uczynił, a następnie poszedł spać. Z depozycjami wynikającymi z zeznań R. R. korespondowały także zeznania M. M.. Wynikało z nich bowiem, że kiedy przyszedł do mieszkania pokrzywdzonego po psa J. K. (zaraz po jego pobiciu dokonanym wraz z M. K. (1)), to W. R. siedział na podłodze i normalnie z nim rozmawiał, trzymał się za twarz i leciała mu krew. Ponadto z depozycji R. R.wynikało także, że po pobiciu pokrzywdzonego przez M. N. w drugiej fazie zajścia, brat czuł się już bardzo źle i wyglądał tak, że od razu wezwał pogotowie ratunkowe. R. R. stwierdził wręcz, że „dopiero po skopaniu przez sąsiada spod siódemki brat odpłynął”, że „po tym jak M. pokopał brata to wyglądał on już kiepsko, zaczął już mamrotać”.

Nie jest też prawdą, jak wywodzi to skarżący, że czas spędzony przez oskarżonego w mieszkaniu W. R. wynosił poniżej jednej minuty, natomiast M. K. (1) i M. M.około 15 minut. Uszło uwadze skarżącemu, że z wyjaśnień samego oskarżonego M. N. wynikało, że zarówno M. K. (1), jak i M. M. wrócili z mieszkania pokrzywdzonego po około 10 minutach, natomiast jego pobyt w mieszkaniu W. N. trwał około 5 minut (k.946-947). Wbrew stanowisku skarżącego, także czas samego pobicia pokrzywdzonego przez M. K. (1) i M. M., nie jest równoznaczny z okresem czasu, w którym sąsiadka R. - świadek A. M. - obserwowała przez wizjer zajście pod mieszkaniem pokrzywdzonego. Nie ulega przecież wątpliwości, że zanim doszło do pobicia pokrzywdzonego, to najpierw M. K. (1) i M. M. wyłamywali drzwi do jego mieszkania, a później jeszcze wybili szybę w drzwiach pokoju, gdzie pokrzywdzony spał razem z J. K. (i właśnie te hałasy spod mieszkania R. zbudziły A. M.). Następnie, już po pobiciu pokrzywdzonego zarówno M. K. (1), M. M. i M. K. (2) stali jeszcze pod mieszkaniem pokrzywdzonego i czekali na J. K., która w tym czasie musiała się ubrać, albowiem spała naga z pokrzywdzonym, co wprost wynikało z zeznań M. i M. K. (1). Co więcej, także z zeznań R. R. wynikało, że po pobiciu pokrzywdzonego wszyscy stali jeszcze przez jakiś czas na klatce schodowej.

Reasumując należy, wbrew stanowisku skarżącego, jeszcze raz stwierdzić, że dowód z zeznań J. K., M. K. (1) (byłego męża J. K.), M. K. (2) (córki M. i J. K.) i M. M.(konkubenta M. K. (2)) Sąd meriti poddał szczególnie wnikliwej i ostrożnej ocenie, właśnie z uwagi na fakt, że w/wym. świadkowie to osoby, których łączyły bliskie relacje. Prawdą jest też, że świadek J. K., składając pierwotnie zeznania twierdziła, że M. M. nie brał udziału w pobiciu pokrzywdzonego (dlatego też w tym przedmiocie została skazana za składanie fałszywych zeznań). Dopiero w późniejszym etapie postępowania karnego stanowczo twierdziła, że także i on brał udział w pobiciu W. R., a pierwotnie nie chciała obciążać go swoimi zeznaniami, gdyż był konkubentem jej córki i w przeszłości był już karany. Ostatecznie jednak, składając zeznania w kolejnych etapach postępowania karnego konsekwentnie już twierdziła, że M. M.także uderzył pokrzywdzonego z pięści w okolice głowy, co koreluje nie tylko z zeznaniami M. K. (1) ze śledztwa, ale także z zeznaniami samegoM. M. z późniejszego etapu postępowania karnego kiedy twierdził, że pokrzywdzony „dostał w łeb”. W szczególności organ a quo dokonywał oceny w/wym. świadków przez pryzmat wszystkich zebranych w sprawie dowodów, słusznie przy tym podkreślając, iż ich zeznania, co do przebiegu zajścia były konsekwentne i stanowcze, a przede wszystkim były zgodne z logiką wypadków i znalazły potwierdzenie z jednej strony w zeznaniach R. R., który będąc już osobą obcą dla J., M. i M. K. (2) oraz M. M. zeznawał obiektywnie (albowiem nie miał żadnego interesu osobistego lub procesowego w obciążaniu oskarżonego), a z drugiej strony we wnioskach wynikających z opinii biegłej z zakresu medycyny sądowej D. P.. Należy w tym miejscu też podnieść, iż to, że Sąd analizując i oceniając materiał dowodowy w sprawie, jednym świadkom daje wiarę, a innym odmawia wiarygodności, że jednemu z oskarżonych daje wiarę, a wyjaśnienia drugiego uznaje za niewiarygodne - nie stanowi naruszenia swobodnej oceny dowodów. Sąd może oprzeć swój wyrok na wyjaśnieniach jednego tylko oskarżonego, czy też na określonej grupie dowodów osobowych, uznając je za wiarygodne, jeśli przeświadczenie Sądu o winie oskarżonego jest dostatecznie umotywowane, gdyż polska procedura karna hołduje swobodnej nie zaś legalnej teorii dowodowej.

Wbrew stanowisku skarżącego Sąd meriti odniósł się również do wniosków wynikających z opinii biegłego medyka D. P. w zakresie wszystkich stwierdzonych obrażeń na ciele pokrzywdzonego W. R..

W realiach tejże sprawy wystąpienia skutku określonego w art. 157 § 1 k.k., za który to czyn zostali prawomocnie skazani M. K. (1) i M. M. wynikało właśnie ze sposobu ich działania, którzy, jak również ustalił to Sąd meriti podczas ponownego rozpoznania sprawy, uderzali pokrzywdzonego pięściami po głowie. Suma ich działania urealniała to zagrożenie, a treść niebudzącej wątpliwości opinii sądowo-lekarskiej dowodzi, iż charakter, rozległość, ilość i umiejscowienie zmian w obrębie głowy, w tym twarzy, wskazują, że do ich powstania doszło wskutek licznych urazów mechanicznych godzących z dużą siłą, zadanych najprawdopodobniej pięścią, a takie uszkodzenia skutkują zazwyczaj naruszeniem czynności narządów ciała i rozstrojem zdrowia na czas dłuższy niż 7 dni. Z treścią tejże opinii korespondują słusznie uznane przez Sąd meriti za wiarygodne, co podnoszono już w uzasadnieniu powyżej, zeznania świadka J. K. złożone w postępowaniu przygotowawczym, a później konsekwentnie podtrzymywane w toku całego postępowania karnego (wskazujące, że po pobiciu przez M. K. (1) i M. M., pokrzywdzony W. R. miał spuchniętą, posiniaczoną twarz z której krwawił - k. 123, k. 143). Z treścią tejże opinii biegłego medyka korespondują także, co również wskazywano powyżej, zeznania świadka R. R.(z których wynikało, że po opuszczeniu mieszkania przez sprawców pobicia jego brata, tzn. M. K. (1) i M. M., widoczne były u pokrzywdzonego ślady pobicia na twarzy i krew - k. 102), oraz zeznania M. M. (z których wynikało, że po pobiciu pokrzywdzony trzymał się za głowę, z której leciała mu krew).

Trafnie Sąd meriti ustalił także, iż właśnie zeznania R. R., który widział kopanie pokrzywdzonego przez M. N. w drugiej fazie zajścia, korelują z wnioskami wynikającymi z opinii biegłej z zakresu medycyny sądowej D. P.. Biegła medyk wskazywała, że obrażenia doznane w obrębie jamy brzusznej przez pokrzywdzonego, mogły powstać na skutek urazów mechanicznych godzących z bardzo dużą siłą, zadanych najprawdopodobniej nogą. Reakcją na uszkodzenia wątroby, których doznał pokrzywdzony, spowodowała przyjęcie przez niego pozycji leżącej skulonej, albowiem uszkodzenie wątroby powoduje po prostu silny ból jamy brzusznej oraz zaburzenia świadomości. Nie jest zatem prawdą, jak wywodził to obrońca, iż biegła stwierdziła, że pobity przyjmowałby pozycję skuloną na skutek bólu po upływie około półtorej godziny od powstania uszkodzeń. Wręcz przeciwnie, z zeznań biegłej wynikało, że do momentu zaburzeń krążenia, które powodują zaburzenia świadomości, znoszenie bólu jest zależne od indywidualnego znoszenia bólu przez osobę. Stwierdziła także, iż po upływie półtora godziny po doznaniu takich obrażeń jest nieprawdopodobne, by taka osoba była w stanie zaatakować kogoś czynnie. A zatem skoro sam oskarżony na rozprawie wyjaśniał, że był tego dnia u W. R. (a poszedł tam właśnie po upływie około półtora godziny od pobicia go przez M. K. (1) i M. M.) i wynikła tam awantura, dlatego działał w obronie koniecznej i musiał obezwładnić pokrzywdzonego, który leżał na podłodze, kopiąc go i do tego przyznaje się (k.946-947). To biorąc pod uwagę właśnie treść w/wym. zeznań biegłej D. P., należy stwierdzić, iż trafne są ustalenia Sądu meriti, iż nie jest możliwe by obrażeń ciała w postaci rozerwania wątroby doznał pokrzywdzony w pierwszej fazie zajścia, kiedy został pobity przez M. K. (1) i M. M., albowiem półtora godziny później nie byłby w stanie zaatakować M. N., który zmuszony był podjąć obronę konieczną.

W tym miejscu jeszcze raz należy wskazać, że w toku całego postępowania karnego R. R. konsekwentnie zeznawał, że wszedł do pokoju brata, albowiem usłyszał, że ktoś ponownie go bije. Z jego pierwszych zeznań ze śledztwa wprost wynika, że w momencie kiedy wchodził do pokoju M. N. kopał brata, a ten skulony (w pozycji embrionalnej) leżał na boku obok wersalki, że kopał go w po ciele w okolice brzucha, klatki piersiowej i w nogi, a brat w tym czasie płakał. Z zeznań Ryszarda Romanowskiego wynikało również, że oskarżony miał na nogach ciężkie obuwie „typu glany”, a kiedy oskarżony wyszedł z mieszkania to zauważył, że brat źle wygląda, że „odpłynął i zaczął już mamrotać”. Co więcej z opinii biegłego medyka wynikało również, że obrażenia ciała u pokrzywdzonego w obrębie jamy brzusznej w postaci rozległego uszkodzenia (rozerwania) wątroby, mogły powstać tylko od kopania obutą nogą, albowiem w opinii biegłej przeciętnie wysportowany mężczyzna nie byłby w stanie zadać pięścią tego typu ciosów (a z zeznań J. K. i M. K. (1), jednoznacznie wynikało, że M. K. (1) i M. M. bili pokrzywdzonego pięściami i tylko w głowę i twarz, i nie kopali go). Biegła stwierdziła także, że podbiegnięcia krwawe w powłokach tułowia i kończynach (w tkankach miękkich podudzi) pokrzywdzonego, z uwagi na otarcia naskórka, które są w obrębie tych podbiegnięć - bardziej prawdopodobne jest, że spowodowane były obutą nogą.

Wreszcie należy stwierdzić, iż nie ma racji obrońca wywodząc, że oskarżony idąc do mieszkania R. R.dysponował jego kluczami, które mógł otrzymać tylko od J. K., a zatem udał się tam z jej inspiracji. Z wyjaśnień samego oskarżonego wynika przecież, iż żadnymi kluczami do mieszkania nie dysponował. Ponadto z uwagi na wcześniejsze wyłamanie zamka w drzwiach mieszkania pokrzywdzonego przez M. K. (1) i M. M., klucze do mieszkania były już zbędne. To, że mieszkanie pokrzywdzonego po pierwszej fazie zajścia było już otwarte, wynikało także z zeznań M. M. i M. K. (2), którzy idąc do mieszkania pokrzywdzonego po psa (jeszcze przed pobiciem W. R. przez oskarżonego), kluczami od niego także nie dysponowali.

Natomiast nieprawdziwe są wywody skarżącego zawarte w uzasadnieniu apelacji, że św. J. K. zastraszała św. A. M.. Po pierwsze, okoliczności takie nie wynikają z treści zeznań A. M.. A po drugie z treści dołączonej do akt sprawy karteczki (na k. 1001 akt) wynika jedynie, że J. K. miała pretensje do A. M. o zajmowanie się plotkami, a w szczególności jej osobą, że będąc mężatką utrzymuje kontakty z sąsiadem W. R..

Na koniec należy też podnieść, że skoro obrońca oskarżonego eksponuje w uzasadnieniu apelacji, że obaj świadkowie tj. M. K. (1) i M. M. cyt. „byli wówczas pracownikami fizycznymi, potężnej postury, odpowiednio ważącymi 92 kg i 100 kg, w związku z czym można przyjąć, że ich uderzenia musiały charakteryzować się znaczną siłą, z pewnością zadecydowanie większą niż przeciętnego mężczyzny”. To należy tylko wskazać skarżącemu, że M. N. musiał dysponować taką samą siłą, jak M. K. (1) i M. M., albowiem także jest potężnym, tęgim mężczyzną, ważącym zdecydowanie powyżej 120 kg, co sędziowie Sądu Apelacyjnego w Gdańsku, orzekający w tejże sprawie, mogli zaobserwować z uwagi na osobistą obecność oskarżonego na rozprawie odwoławczej.

Reasumując należy stwierdzić, że kontrola odwoławcza wykazała, iż Sąd Okręgowy należycie wypełnił swoje obowiązki w zakresie przeprowadzania postępowania dowodowego, jak też dokonał prawidłowej oceny całokształtu okoliczności ujawnionych w toku rozprawy głównej i na tej podstawie wydał w stosunku do oskarżonego M. N. trafne rozstrzygnięcie. Należy też stwierdzić, że na tle prawidłowo poczynionych ustaleń faktycznych Sąd a quo trafnie uznał - w zakresie czynu przypisanego w wyroku - że oskarżony spowodował u pokrzywdzonego W. R. ciężki uszczerbek na zdrowiu w rozumieniu art. 156 § 1 pkt 2 k.k. Trafnie wskazywał organ a quo, że z opinii biegłej z zakresu medycyny sądowej wynikało, że do powstania zmian urazowych w obrębie jamy brzusznej doszło wskutek wielokrotnych urazów mechanicznych godzących z bardzo dużą siłą, zadanych najprawdopodobniej nogą. Biegła jednoznacznie wskazywała, iż urazów godzących w brzuch było więcej niż jeden i to one spowodowały rozległe uszkodzenia wątroby, przy czym zdaniem biegłej, gdyby W. R. nie zmarł, wówczas należałoby przyjąć, że następstwa rozległego uszkodzenia wątroby spowodowałyby ciężki uszczerbek na zdrowiu w rozumieniu art. 156 § 1 pkt 2 k.k. w postaci choroby realnie zagrażającej życiu. Trafnie również uznał Sąd orzekający, że analiza występujących w tej sprawie okoliczności, zwłaszcza dotyczących sposobu działania oskarżonego oraz doznanych przez pokrzywdzonego obrażeń, prowadzi do wniosku, że oskarżony swym zamiarem obejmował skutek w postaci spowodowania choroby realnie zagrażającej życiu. Organ pierwszoinstancyjny trafnie też stwierdził, iż oskarżony odpowiada jednocześnie za dalsze następstwa swego czynu tj. popełnienia przestępstwa stypizowanego w art. 156 § 3 k.k. A zawarty w uzasadnieniu wyroku (na str. 42-45) trafny wywód prawny w zakresie kwalifikacji prawnej i winy oskarżonego, a także wymiaru kary - znajduje pełną akceptację organu ad quem. Nie ma zatem potrzeby ponownego przytaczania w tym miejscu zawartej tam argumentacji, a wystarczy tylko doń odwołać się.

W świetle powyższego wywodu, przy braku okoliczności, które należy brać pod uwagę z urzędu (art. 439 k.p.k. i art. 440 k.p.k.), Sąd Apelacyjny zaskarżony wyrok, jako trafny, utrzymał w mocy, uznając apelację obrońcy M. N. za oczywiście bezzasadną (art. 437 § 1 k.p.k. w zw. z art. 457 § 2 zd. I k.p.k.).

O kosztach sądowych za postępowanie odwoławcze Sąd Apelacyjny orzekł na podstawie art. 626 § 1 k.p.k. i art. 627 k.p.k. w zw. z art. 634 k.p.k. oraz na podstawie art. 2 ust. 1 ppkt 5 ustawy z dnia 23 czerwca 1973 roku o opłatach w sprawach karnych (tekst jedn. DZ. U. z 1983 r., nr 49, poz. 223 z późn. zm.).

Najczęściej czytane
ogłoszenia

Udostępnij