Wtorek, 19 marca 2024
Dziennik wyroków i ogłoszeń sądowych
Rej Pr. 2512 | Wydanie nr 5867
Wtorek, 19 marca 2024
2011-01-19

Katastrofa smoleńska - prokuratorzy nie mogli pracować razem

Katastrofa polskiego samolotu Tu154 z prezydentem Lechem Kaczyńskim na pokładzie, wzbudziła i wzbudza nadal wiele emocji, kontrowersji. W ostatnich dniach, szczególnie po prezentacji końcowego raportu rosyjskiego MAK oraz niejako odpowiedzi na ten raport ze strony polskiej komisji wyjaśniającej katastrofę smoleńską, pojawiła się fala komentarzy, polemik, zarzutów.

Polska Prokuratura Generalna odpowiedziała na jeden z takich medialnych zarzutów w oficjalnym stanowisku, które w całości prezentujemy poniżej.

"W związku z publikacją w „Rzeczpospolitej” w dniu 15 stycznia 2011 roku artykułu pt.: „Prokuratorzy mogli pracować razem” autorstwa Pana Cezarego Gmyza zmuszony jestem zareagować, ponieważ Autor – zapewne nieświadomie – wprowadza opinię publiczną w błąd mieszając trzy różne pojęcia: „współpraca prokuratorów polskich i rosyjskich”, „ porozumienie o powołaniu wspólnego prokuratorskiego zespołu śledczego” i „umowa międzynarodowa, na mocy której możliwe byłoby wyjaśnienie przyczyn katastrofy”.

Autor w przywołanym artykule powołuje się na opinię Pani doc. Beaty Bieńkowskiej z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego, z której wynika, że możliwe było powołanie polsko – rosyjskiego zespołu śledczego prokuratorów w sprawie katastrofy smoleńskiej.

Trudno mi z tą opinią prawną polemizować, gdyż Autor przytacza tylko jej fragmenty, tak samo zresztą jak fragmenty mojego artykułu z 30 sierpnia 2010 roku, który wcale nie odnosił się do wspólnego zespołu śledczego prokuratorów, lecz do trybu zawierania umowy międzynarodowej, na podstawie której Polska i Rosja (poprzez swoich przedstawicieli w powołanym organie czy komisji) mogłyby wspólnie wyjaśniać przyczyny katastrofy. A to zupełnie co innego. Porozumienie o powołaniu wspólnego zespołu śledczego nie jest przecież umową międzynarodową.

Na temat możliwości powołania wspólnego zespołu śledczego pisałem natomiast w „Rzeczpospolitej” w czerwcu 2010 roku w artykule pt: „Smoleńsk: fakty, prawo, mity”. Do tez i argumentów w nim zawartych Autor jednak się nie odniósł. W związku z tym najważniejsze z nich powtórzę.

Zgodnie z treścią art. 589 b kodeksu postępowania karnego wykonywanie czynności w ramach wspólnego zespołu śledczego jest możliwe, jeżeli pozwala na to umowa międzynarodowa, której Rzeczpospolita Polska jest stroną, albo na zasadach wzajemności.

Możliwość powołania wspólnych zespołów śledczych przewiduje Konwencja UE o wzajemnej pomocy prawnej w sprawach karnych pomiędzy państwami członkowskimi Unii Europejskiej z 29 maja 2000 roku oraz Drugi Protokół dodatkowy z 8 listopada 2001 roku do Europejskiej Konwencji o pomocy prawnej w sprawach karnych z 1959 roku (a nie dodatkowy do Konwencji z 2000 roku, tak jak błędnie napisał Pan red. C. Gmyz powołując się na opinię prawną Pani doc. Bieńkowskiej).

Warto przy tej okazji wspomnieć, że na podstawie tego Protokołu został powołany wspólny zespół śledczy polsko – szwajcarski do sprawy, którą prowadzi Prokuratura Apelacyjna we Wrocławiu.

Rosja nie jest stroną żadnego z wymienionych aktów prawnych i dlatego utworzenie wspólnego zespołu śledczego na podstawie umowy międzynarodowej, tak jak tego wymaga art. 589 b polskiego k.p.k., nie jest możliwe.

Nie jest możliwe jego utworzenie również na zasadzie wzajemności, gdyż rosyjski system prawny nie pozwala na utworzenie takiego zespołu. Fakt, że polski kodeks postępowania karnego zawiera regulacje dotyczące funkcjonowania wspólnego zespołu śledczego nie ma w tym przypadku żadnego znaczenia, gdyż te regulacje są wiążące tylko dla nas, a nie można ich narzucić innemu państwu ( tak samo, jak nie można narzucić innych instytucji prawnych).

Wspólny zespół śledczy jest powoływany w drodze pisemnego porozumienia między Prokuratorem Generalnym a właściwym organem państwa współpracującego. Pisałem też na ten temat w przywołanym artykule w Rzeczpospolitej w czerwcu 2010 roku, więc nie rozumiem skąd w publikacji Pana Cezarego Gmyza pobrzmiewa w tym miejscu ton polemiczny. I oczywiście podzielam pogląd, że na zawarcie takiego porozumienia nie jest wymagana zgoda rządu (fakt ten nie podlega w ogóle dyskusji); nie jest to przecież umowa międzynarodowa, lecz porozumienie pomiędzy prokuratorami dotyczące szczególnej formy pomocy prawnej.

Odnoszę wrażenie, że całe nieporozumienie wynika z błędnego sprowadzenia do wspólnego mianownika dwóch różnych problemów: współpracy polskich i rosyjskich prokuratorów w ramach równolegle prowadzonych śledztw oraz współpracy polskich i rosyjskich ekspertów w ramach komisji badających przyczyny katastrofy.

Jeżeli prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew w rozmowie telefonicznej z premierem Polski – Donaldem Tuskiem wyraził intencję wspólnego prowadzenia śledztwa przez polskich i rosyjskich prokuratorów, to taka współpraca możliwa jest tylko w oparciu o obowiązujące regulacje prawne wiążące oba państwa, a nie w oparciu o wypowiadane deklaracje polityczne.

Zarówno prokuratorzy, jak i sędziowie w całym demokratycznym świecie działają na podstawie obowiązującego prawa, a nie na podstawie wypowiadanych deklaracji politycznych, choćby zgodnych z odczuciami społecznymi.

Dlatego tak złożona deklaracja Prezydenta Miedwiediewa mogła odnosić się wyłącznie do zapewnienia dobrej współpracy polegającej na dopuszczeniu naszych prokuratorów do udziału w czynnościach procesowych, przeprowadzanych na terytorium Federacji Rosyjskiej w ramach międzynarodowej pomocy prawnej, znajdującej oparcie w przepisach Europejskiej Konwencji o pomocy prawnej w sprawach karnych z 1959 roku.

Podczas takich czynności procesowych nasi prokuratorzy mają możliwość aktywnego uczestnictwa poprzez składanie wniosków, formułowanie pytań, kierowanych do świadków lub biegłych, itp. Nie mogły natomiast być przedmiotem rozmów pomiędzy Prezydentem Dmitrijem Miedwiediewem a Premierem Donaldem Tuskiem ustalenia na temat wspólnego prokuratorskiego zespołu śledczego. Zresztą takie słowa (dotyczące wspólnego zespołu śledczego) nigdzie nie padają w przywoływanych dokumentach czy informacjach ze stron internetowych rządu. Są to tylko dowolne interpretacje osób uczestniczących w debacie publicznej.

Nie może też być mowy o jakimkolwiek wspólnym śledztwie. Warto przy tej okazji jeszcze raz stanowczo zaznaczyć, że żaden z aktów prawa międzynarodowego (ani konwencja, ani umowa dwustronna) regulujących obrót prawny z zagranicą w sprawach karnych nie przewiduje instytucji wspólnego śledztwa. Trudno byłoby sobie nawet wyobrazić prowadzenie takiego śledztwa chociażby na etapie decyzji o skierowaniu aktu oskarżenia do sądu. Rodziłoby to wiele pytań i uzasadnionych kontrowersji, takich jak: kto byłby uprawniony do opracowania aktu oskarżenia (prokurator polski czy rosyjski); który sąd (którego państwa) byłby właściwy do rozpoznania sprawy?

Należy przewidywać, że najwyżsi reprezentanci władz obu państw zaraz po katastrofie musieli szybko decydować, w oparciu o jakie istniejące regulacje prawne będą wyjaśniać przyczyny tej tragedii i taka dyskusja musiała się odbyć i na pewno się odbyła. Chodzi w tym przypadku o badanie przyczyn katastrofy przez ekspertów, a nie przez prokuratorów. Nie wiem, co legło u podstaw wyboru Konwencji chicagowskiej, ale należy zgodzić się z tymi prawnikami, którzy twierdzą, że ten akt prawny dotyczy katastrof lotniczych z udziałem cywilnych statków powietrznych i w zasadzie nie powinien mieć zastosowania.

Z drugiej jednak strony nie ma żadnego innego aktu prawnego, który regulowałby wyjaśnianie przyczyn katastrof lotniczych z udziałem państwowych statków powietrznych, a jeżeli już jest (Porozumienie z 1993 roku) to nie zawiera żadnych procedur.

Przy tej okazji obnażona została słabość obowiązujących międzynarodowych regulacji prawnych. W takich okolicznościach (konieczności poszukiwania rozwiązań prawnych) zapewne Prezydent Miedwiediew i Premier Donald Tusk decydowali o tym, w jaki sposób będą wyjaśniane przyczyny katastrofy lotniczej przez ekspertów obu państw.

Na koniec pragnę dodać, że mój artykuł, na który powołuje się Pan Cezary Gmyz – poruszając problem wspólnych zespołów śledczych - dotyczył trybu zawierania umów międzynarodowych, a nie porozumień prokuratorskich, które takiego charakteru nie mają.

Pisząc na ten temat chciałem uświadomić Czytelnikom, jak skomplikowany i wieloetapowy jest tryb zawierania umów międzynarodowych. Moją intencją było wykazanie, że tego dnia, kiedy doszło do katastrofy i niezbędne było natychmiastowe przystąpienie do zabezpieczania materiału dowodowego przez specjalistów i ekspertów, niemożliwe było przygotowanie przez władze obu państw umowy, która zawierałaby regulacje odnoszące się do sposobu badania przyczyn katastrofy i wyłonienia organu odpowiedzialnego za te badania.

Pewno się nie myliłem, skoro od dnia tragicznego wydarzenia społeczność międzynarodowa nie podjęła żadnych działań, aby taki akt prawny o randze konwencji powstał, chyba że wszyscy uwierzymy w to, o czym piszą niektórzy specjaliści od prawa międzynarodowego, że nie ma sensu się spieszyć ponieważ dokonanie tego jest możliwe w ciągu jednego dnia drogą telefoniczną, nawet w dniu katastrofy.

dr Krzysztof Karsznicki
Dyrektor Departamentu Współpracy Międzynarodowej
Prokuratury Generalnej