Wtorek, 19 marca 2024
Dziennik wyroków i ogłoszeń sądowych
Rej Pr. 2512 | Wydanie nr 5867
Wtorek, 19 marca 2024
2011-05-02

Odchudzanie sądu

Od 1 kwietnia w oławskim Sądzie Rejonowym nie funkcjonuje Wydział Pracy. To efekt rozporządzenia ministra sprawiedliwości, z 10 marca tego roku. Głównym celem jest skumulowanie spraw z zakresu prawa pracy w tzw. dużych sądach.

W uzasadnieniu do projektu rozporządzenia podkreślono, że zmiany organizacyjne nie są uwarunkowane względami ekonomicznymi, lecz potrzebą racjonalizacji struktury sądów, które winny składać się z wydziałów o odpowiednim potencjale kadrowym.

W byłym województwie wrocławskim zlikwidowano rejonowe sądy pracy, działające poza stolicą Dolnego Śląska. Od 1 kwietnia wcześniej toczone tam sprawy rozpoznaje Sąd Rejonowy dla Wrocławia-Śródmieścia. Przejął on sprawy z Oławy, Oleśnicy, Strzelina, Trzebnicy i Wołowa. Do Wrocławia przeszły nie tylko sprawy wniesione przed 1 kwietnia, ale również do tego dnia niezakończone.

- Likwidacja Sądu Pracy w Oławie jest decyzją błędną - uważa Sławomir Pałka, prezes Sądu Rejonowego w Oławie. - Każda zmiana organizacyjna, która fizycznie oddala sąd od obywatela, utrudnia dochodzenie roszczeń, szczególnie jeżeli sprawa dotyczy osób niezamożnych. Sąd Pracy w Oławie rozpatrywał około 200 spraw rocznie. Według moich wyliczeń, zaangażowanych w nie było około tysiąca osób - jako strony, świadkowie, biegli lub pełnomocnicy. Wszystkie te osoby muszą teraz jeździć do Wrocławia.

W sytuacji, gdy sąd w Oławie nadal funkcjonuje, bo nie zlikwidowano całego sądu, a tylko jeden z jego wydziałów, oszczędności są znikome. Nikt u nas nie został zwolniony - pracownicy zaangażowani wcześniej w sprawy Sądu Pracy, obecnie wykonują inne czynności.

Sławomir Pałka uważa także, że przy rozprawach we Wrocławiu wzrosną wydatki związane z koniecznością refundowania kosztów dojazdu. - W tej sytuacji, jak ktoś dobrze policzy, to może się okazać, że koszty reformy przewyższą oszczędności, oczekiwane przez jej autorów - podsumowuje prezes Sądu Rejonowego w Oławie.

Przeciwko decyzji ministra sprawiedliwości protestują związkowcy oraz posłowie ugrupowań opozycyjnych. Podkreślają, że w dzisiejszych, wciąż niepewnych, czasach wojen bądź kryzysów i wynikającej z tego złej kondycji wielu przedsiębiorstw, można się spodziewać znacznej liczby spraw spornych, podlegających właściwości wydziałów pracy.

Poseł Kazimierz Moskal z PiS w interpelacji sejmowej stwierdził, że wdrożona od 1 kwietnia reforma będzie miała liczne negatywne konsekwencje. Przede wszystkim ograniczona zostanie realna możliwość dochodzenia praw pracowniczych przez mieszkańców. Nie będzie to także korzystne dla pracodawców, bo ich udział w postępowaniu, toczącym się w znacznym oddaleniu od miejsca prowadzenia działalności gospodarczej, będzie wiązał się z nieuchronnymi stratami, a to z kolei będzie miało wpływ na osiągane dochody oraz status innych pracowników w firmie.

Zdaniem posła PiS, kumulacja w jednym sądzie ważnych i zawiłych spraw pracowniczych z całego okręgu, już przy obecnej liczbie wnoszonych pozwów, niewątpliwie negatywnie wpłynie na sprawność ich rozpatrywania. Doprowadzi to do przewlekłości postępowań, a w konsekwencji do pokrzywdzenia stron, przede wszystkim pracowników, pozbawionych - często z naruszeniem przepisów prawa - zatrudnienia.

Pochodzący z Oławy wałbrzyski poseł PiS Waldemar Wiązowski mówi, że w swojej działalności parlamentarnej nie zetknął się jeszcze z tym problemem. - To tak jakoś po cichu przebiegło - wyjaśnia. Wiązowski dodaje, że być może dlatego, że nie jest branżystą w sprawach sądowych. Ma jednak szerokie kontakty z działaczami związku zawodowego "Solidarność", ale jak dotąd nikt nie zwracała się do niego o pomoc w tej sprawie.

Podobnie jest z oławskim posłem PO Romanem Kaczorem, który od nas się dowiedział o likwidacji Sądu Pracy w Oławie. - Nikt mi o tym nie mówił i nie prosił o interwencję, a szkoda, bo moim zdaniem źle się stało, że nie będzie tak ważnej instytucji w naszym mieście i powiecie, jaką niewątpliwie jest sąd pracy - twierdzi Kaczor. Gdyby wcześniej prezes Pałka czy ktoś ze związkowców poprosił go o wsparcie, to na pewno interweniowałby u ministra sprawiedliwości i kto wie, czy ta decyzja nie byłaby wstrzymana. - Dziś jest już raczej po herbacie... - dodaje oławski parlamentarzysta.

Tekst i fot.:
Krzysztof A. Trybulski
[email protected]