Wtorek, 19 marca 2024
Dziennik wyroków i ogłoszeń sądowych
Rej Pr. 2512 | Wydanie nr 5867
Wtorek, 19 marca 2024
2012-01-17

Odkupienie własnej winy - więźniowie w hospicjum

Więzień, który siedzi przy łóżku umierającej osoby, karmi ją, zmienia pampersy. Więzień, który w łazience kąpie nieporadnego staruszka, goli go, strzyże. Więzień, który cierpliwie czyta gazetę lub książkę i nazywany jest przez chorych aniołem. Jeszcze kilka lat temu trudno było to zaakceptować, a nawet trudno było w ogóle snuć takie pomysły.

To było trudne do zaakceptowania dla personelu hospicjów, rodzin osób przebywających w nim. Dla nas, funkcjonariuszy, taki obraz przed dziesięciu laty też był nierealny. Dziś jesteśmy bogatsi o nowe, zaskakujące doświadczenia. Dzięki nim nie tylko akceptujemy fakt wolontariatu hospicyjnego skazanych. Dostrzegamy w nim także bardzo wartościowe narzędzie skutecznego oddziaływania na osoby, które weszły w konflikt z prawem.

Bezinteresowne zaangażowanie

Pierwszy kontakt gdańskiego hospicjum z więzieniem to rok 1997. Zaskakujący kontakt. Do baraku przy ul. Zakopiańskiej, w którym wówczas mieścił się oddział opieki paliatywnej, przyszedł młody mężczyzna. Powiedział otwarcie, że przebywa w zakładzie karnym za zabójstwo.

„Dostałem przepustkę na kilka godzin, aby porozmawiać na temat tego, że chcę pomagać chorym. Chcę zadośćuczynić za zło, które popełniłem. Rozmawiałem o tym ze swoim wychowawcą, chcę wziąć odpowiedzialność za popełnione zło i dobrze wykorzystać czas kary”. Wychowawca potwierdził tego samego dnia, że skazany był w hospicjum, przedstawił szczerze sprawę i został przyjęty jako wolontariusz. Świadomie odkupił swoją winę, tak jak chciał.

W 2002 r. powstawał nowy budynek Hospicjum im. ks. Eugeniusza Dutkiewicza przy ul. Kopernika 6 w Gdańsku. Powstawał nie bez problemów. Brakowało środków finansowych na jego wykończenie, na wynagrodzenie dla robotników. Znalazła się jednak instytucja, która zaoferowała pomoc. Bardzo konkretną – ręce do pracy, ręce osób, które zdecydowały się kończyć budowę za darmo, bez pieniędzy. I tak zaczęła się współpraca hospicjum z gdańskim zakładem karnym. Dziś wielu byłych więźniów ma prawo czuć dumę, gdy przechodzą ul. Kopernika.

Przez pierwsze dwa lata dla hospicjum pracowało ok. 10 skazanych. Ukończyli adaptację budynku wraz z zapleczem administracyjno-socjalnym i technicznym, wybrukowali parking, zagospodarowali przylegający ogród. Ich pomoc okazała się nie do przecenienia. Dlatego współpraca była kontynuowana, przybudowie Centrum Wolontariatu Hospicyjnego. Równolegle część skazanych pracowała pomagając w codziennej działalności gospodarczej hospicjum – utrzymywali czystość w oddziałach dla pacjentów, w kuchni, na korytarzach, opiekowali się ogrodem.

Przełomowym był rok2004. Wtedy skazani zostali zaangażowani w wolontariat medyczny, w pomoc przy opiece nad pacjentami. – Bezpośrednim motywem do podjęcia decyzji o przeszkoleniu wyselekcjonowanych skazanych do opieki nad pacjentami było ich bezinteresowne zaangażowanie w opiekę nad skazanym kolegą, który umierał w Domu Hospicyjnym z powodu nowotworu mózgu –mówi ks. dr Piotr Krakowiak, krajowy duszpasterz hospicjów, do niedawna dyrektor hospicjum w Gdańsku.

– Troska, którą okazywali skazani w czasie przerw w pracy przekonała cały zespół medyczny hospicjum, że warto przeszkolić wolontariuszy z ZK do zadań sanitariusza, asystującego pielęgniarkom i lekarzom hospicyjnym – kontynuuje ks. Piotr.

Zorganizowano dla nich kurs wstępny oraz praktyczne zajęcia dotyczące opieki nad chorymi. Od tej pory część spośród pracujących dla hospicjum skazanych jest zaangażowana w bezpośrednią pomoc w opiece nad pacjentami. Współpracując z zespołem pomagają w karmieniu pacjentów i asystują w czasie spacerów. Pomagają także w przygotowaniu i wykonywaniu czynności higieniczno pielęgnacyjnych, zmieniają i segregują pościel i inne rzeczy przeznaczone doprania.

Czy wolontariat ich zmienia?

Nie każdy chce i potrafi opiekować się drugim człowiekiem, który umiera. Nie każdy ma w sobie tyle siły i wiary, by to doświadczenie udźwignąć. Bo jest to, tak po ludzku, bardzo trudne. Dlatego wielka jest rola psychologów i wychowawców w doborze i przygotowaniu kandydata do pomagania w hospicjum. Ale na tym ich rola się nie kończy.

– Więzień – wolontariusz wraca po pracy na oddział, ze swoimi myślami, z emocjami związanymi z tym, czego doświadczył, z czym się spotkał. I właśnie rozmowy o tych doświadczeniach wyraźnie pokazują, że nie sposób przejść obojętnie, że naturalne jest ponowne przyglądanie się własnemu życiu, swoim „dokonaniom”, temu, co jest tak naprawdę ważne a co ważne przestaje być –twierdzi mł. chor. Agnieszka Szultka, psycholog w gdański zakładzie karnym.

– Nasi wolontariusze z więzienia zdobywają tutaj nowe doświadczenia, takie zwyczajne, życiowe. Współpracują z interdyscyplinarnym zespołem specjalistów sprawujących opiekę nad umierającymi pacjentami. Dostosowują się do zasad obowiązujących w grupie osób niosących pomoc nieuleczalnie chorym i ich rodzinom. Biorą udział w misji hospicyjnej, bardzo cenionej w społeczeństwie. Bezinteresownie, sami, zgłaszają się do tej trudnej pracy. Szczycą się mianem „wolontariusza hospicyjnego – mówi Agnieszka Paczkowska, psycholog w Fundacji Hospicyjnej.

– Pielęgniarki i lekarze pracujący w hospicjum dostrzegają w nich bardzo konkretne zmiany. Praca skazanego –wolontariusza hospicyjnego –to uczenie się pomagania drugiemu człowiekowi, działanie, które nierzadko ma charakter „odkupienia własnej winy, przestępstwa”, to uczenie się odpowiedzialności za siebie i innych. Nierzadko spotkania z umierającymi inicjują zmiany w hierarchii wartości osobistych. Niektórzy z wolontariuszy mówią o tym, że czują się dowartościowani, że czują się tutaj bardzo potrzebni – dodaje Paczkowska. Swoje zdanie na temat wartości aktywizowania osadzonych do pracy z ciężko chorymi ma też ks. Przemysław Kalicki, od 18 lat kapelan w Zakładzie Karnym w Gdańsku Przeróbce.

– Nie mam wątpliwości, że praca w hospicjum, z umierającymi, zmienia tych ludzi. Przykład? Utrzymuję kontakt z byłym skazanym, który podczas odbywania kary pomagał w hospicjum. Przeszedł odpowiednie szkolenia, był zaangażowany. Zgłosił się na misje do Afryki, jako osoba świecka. Do tego trzeba dojrzeć. A jego dojrzewanie miało miejsce właśnie w związku z tym wolontariatem”. Wolontariat hospicyjny uczy też skazanych odpowiedzialności. Za siebie, za innych. Nierzadko wolontariusze z więzienia pozostają wolontariuszami po wyjściu na wolność. Są zatrudniani w hospicjach jako etatowi pracownicy, mają bowiem ukończony stosowny kurs, mają też konkretne doświadczenia i umiejętności.

Można podać wiele konkretnych przykładów takich sytuacji, które obrazowałyby odpowiedzialną postawę skazanego – wolontariusza. O jednym z takich doświadczeń z ostatnich miesięcy mówi wychowawca, mł. chor. Michał Maryniak.

– Pan Przemysław przez prawie rok pracował jako wolontariusz, wśród pacjentów w oddziale. Odbywał karę za poważne przestępstwo, w ten sposób świadomie chciał zadośćuczynić za, że pozbawił kogoś życia. W hospicjum, z inicjatywy wolontariuszy, powstał pomysł przygotowania sztuki teatralnej dla pacjentów i ich rodzin. Przez reżyserującą sztukę gdańską aktorkę Teresę Marczewską został zaproszony do udziału w przedstawieniu, do odegrania jednej z ról. Uczestniczył w próbach, przygotowywał się wraz z innymi do spektaklu. Jednak dwa tygodnie przed premierą dostał warunkowe zwolnienie. Wyszedł na wolność, aby zacząć kolejny etap w swoim życiu. Byli tacy, którzy pomyśleli, że już nie wróci na próby i nie zagra swojej roli. Jednak wrócił, aby w dniu premiery, razem z innymi aktorami, zagrać. Nie dziwi mnie jego postawa, to, że nie zerwał kontaktu i wystąpił w przedstawieniu. Powrót do hospicjum był potwierdzeniem jego uczciwego i odpowiedzialnego zaangażowania w wolontariat.

Mało kto wie, że wolontariusze z Zakładu Karnego w Gdańsku – Przeróbce są fundatorami dzwonu do kaplicy hospicyjnej. Z pieniędzy pozostających do ich dyspozycji zakupili i zamontowali dzwon sprawiając niespodziankę zaskoczonym mieszkańcom i pracownikom tego miejsca.

Integralny rozwój

Zapewnienie odpowiedniego rozwoju osobie pozbawionej wolności, która wyraża chęć dokonania zmian w swoim życiu, jest skłonna podjąć konkretne działania i aktywnie spędzić czas odbywania kary leży w gestii Służby Więziennej. Nawiązywanie współpracy z instytucjami, gdzie skazani mogą okazać się pomocni, jest wychodzeniem naprzeciw ogromnym możliwościom, poszukiwaniem przestrzeni, w której skazani mogą dążyć do dokonywania tych zmian. Należy uświadomić sobie, jak te zmiany mogą się dokonywać. Skazany – wolontariusz ma możliwość przebywania poza celą i oddziałem mieszkalnym. Zaczyna przebywać w zespole ludzi, którzy realizują wspólne założenia, idee, pomysły. Staje się częścią tego zespołu, bierze odpowiedzialność za powierzone mu obowiązki. Ma poczucie, że jego praca jest potrzebna. Otrzymuje stosowne informacje zwrotne. Uczy się pomagać drugiemu człowiekowi, staje się za niego odpowiedzialny. Ma też świadomość, że to praca na rzecz konkretnej, lokalnej społeczności, z którą się integruje.
Skazany zdobywa nowe doświadczenia na poziomach psychologicznym, społecznym i zawodowym. Zmienia się hierarchia jego wartości. Inaczej patrzy na wartość zdrowia, ludzkiego życia, dóbr materialnych. Zaczyna dostrzegać wartość kontaktów międzyludzkich. Wraca do ważnych relacji z bliskimi, zaczyna o nie dbać. Myśli o swoim życiu w perspektywie teraźniejszości i przyszłości, tej na wolności, po odbyciu kary. Niektórzy równolegle dojrzewają duchowo, religijnie. To jest możliwa droga, o której opowiada wielu skazanych i byłych osadzonych. Mówią o swojej wdzięczności za to, że stworzono im możliwość zostania wolontariuszem.

Tylko w Polsce

– Udało się u nas, w Gdańsku, uda się winnych miejscach – twierdził ks. Krakowiak. Dzięki temu powstał program WHAT –Wolontariat Hospicyjny jako narządzie uczenia Akceptacji i Tolerancji dla osób opuszczających placówki penitencjarne. W 2008 r. Fundacja Hospicyjna rozpoczęła starania o pozyskanie środków na realizację programu z Funduszu Inicjatyw Obywatelskich. Celem programu WHAT była i jest reintegracja społeczna więźniów poprzez nieodpłatną pracę na rzecz placówek opieki paliatywnej oraz zmiana negatywnego obrazu hospicjów jako „umieralni”.

I tak w październiku 2008 r. OISW w Gdańsku wraz z Fundacja Hospicyjną zorganizowało szkolenia dla pracowników15 hospicjów z całego kraju oraz funkcjonariuszy Służby Więziennej z jednostek penitencjarnych w tych miejscowościach, gdzie znajdują się hospicja. – Podzieliliśmy się wtedy naszym doświadczeniem. Funkcjonariusze mówili o swoich doświadczeniach i konkretnych rozwiązaniach dotyczących tej specyficznej współpracy, pracownicy hospicjum przekazywali to ze swojej perspektywy – wspomina tamto przedsięwzięcie ks. Krakowiak.

Po tym szkoleniu aż w11 miejscach udało się nawiązać współpracę i więźniowie rozpoczęli swój hospicyjny wolontariat. Dziś tych jednostek penitencjarnych i ośrodków opieki paliatywnej jest dużo więcej. Z własnej inicjatywy, poza programem WHAT, zakłady karne i areszty śledcze nawiązały współpracę z lokalnymi hospicjami.

Tylko w okręgu gdańskim skazani pomagają w czterech hospicjach. Mówiąc o zaangażowaniu więźniów w pomaganie ludziom umierającym w ośrodkach poza zakładem karnym, musimy mieć świadomość, że nigdzie na świecie tak się nie dzieje, tylko w Polsce.