Wtorek, 19 marca 2024
Dziennik wyroków i ogłoszeń sądowych
Rej Pr. 2512 | Wydanie nr 5867
Wtorek, 19 marca 2024
2013-07-03

Zniekształcona twarz prokuratury

Opinia publiczna żyje w fałszywym przekonaniu, że w służbie prokuratorskiej czymś permanentnym są porażki procesowe. A o pozytywny wizerunek prokuratury nie ma komu zadbać.

Kilkanaście dni temu rozegrała (red.- czerwiec 2013) się historia tragicznego wypadku, którego szczęśliwym finałem był pionierski przeszczep twarzy. Jak już dziś wiemy, operacja stała się kolejnym wielkim osiągnięciem polskiej transplantologii.

W medialnych relacjach całej historii pojawiło się jednak wiele znaków zapytania w związku z rolą prokuratora kierującego oględzinami miejsca wypadku przy pracy, w wyniku którego ofiara straciła twarz.

Niektóre środki masowego przekazu podały informację, że dokonujący oględzin miejsca zdarzenia prokurator nie wyraził zgody na natychmiastowe zabranie części twarzy. W rezultacie do opinii publicznej przedostał się przekaz brzmiący mniej więcej tak: w wyniku niedbalstwa czy też zaniechania dyżurującego prokuratora upłynęło na tyle dużo czasu, iż niemożliwe było przyszycie pokrzywdzonemu jego własnych tkanek.

Okazało się, że była to nieprawda. Prokurator dyżurny nie zabraniał nikomu wzięcia części twarzy ani żadnej innej części ciała z miejsca zdarzenia. Ani przed przybyciem, ani po przybyciu nie był w ogóle pytany o zgodę w tej kwestii. Co najistotniejsze, nikt mu nie przekazał, że jakiekolwiek tkanki pozostały. Nie wynikało to z dokumentacji sporządzonej i okazanej przez policję ani z tego, co ujawniono na miejscu wypadku. W tej sytuacji dokonano zabezpieczenia miejsca zdarzenia do przyjazdu biegłego poprzez pozostawienie posterunku policji. Dodatkowo prokurator wydał jednoznacznie brzmiące polecenie zakazu dokonywania oględzin i eksperymentów bez udziału biegłego, co było w tej sytuacji normalną procedurą. Postępowanie prokuratora było zatem zgodne z metodyką prowadzenia oględzin miejsca wypadku przy pracy.

Trzeba przy tym zaznaczyć, iż udział prokuratora w tego rodzaju oględzinach nie jest obowiązkowy. Zgodnie bowiem z regulacjami k.p.k. prokurator musi stawić się tam, gdzie ktoś na skutek czynu zabronionego poniósł śmierć, co w tym przypadku nie miało miejsca.

Nie wchodząc głębiej w kryminalistyczną problematykę oględzin miejsca zdarzenia, warto zastanowić się nad wpływem tego rodzaju nieprawdziwych przekazów na wizerunek prokuratury. Nie ulega bowiem wątpliwości, że takie historie mają bezpośredni wpływ na wskaźniki zaufania do naszej służby. Zarówno wskaźniki te, jak i odbiór społeczny w dużym stopniu kształtowane są przez przekaz medialny, który w tym konkretnym przypadku okazał się całkowicie zniekształcony.

Niestety, takie sytuacje zdarzają się na co dzień. Żeby nie sięgać daleko, wystarczy wspomnieć niedawną głośną produkcję pod tytułem „Układ zamknięty” i dyskusję, którą wywołała. Film dokonał ogromnego wręcz spustoszenia w wizerunku prokuratury, który i tak w ostatnich latach ulegał drastycznej, choć nieusprawiedliwionej degradacji. Przeciętny odbiorca, wychodząc z kina, jest niemal pewny, że pokazywane wydarzenia miały miejsce. Wiadomo natomiast, że większość z nich to czysta filmowa fikcja, jak na przykład gwałt w areszcie na jednym z podejrzanych.

Symptomatycznym posunięciem twórców filmu jest całkowite wyeliminowanie sądu z procesu decyzyjnego w sprawie aresztu. Utrwala to często spotykany stereotyp, iż areszt w zasadzie jest stosowany przez prokuratora. Stereotyp ten zresztą jest uwarunkowany historycznie, gdyż prawie dwie dekady temu rzeczywiście każdy środek zapobiegawczy, w tym również ten najsurowszy, był stosowany w prokuratorskim gabinecie. W sprawie, której dotyczy film, areszty były stosowane i przedłużane przez sądy, co całkowicie ucieka z pola widzenia w toczącej się w związku filmem dyskusji. Dodatkowo widz wychodzący z „Układu zamkniętego” pozostaje w przekonaniu, że przedsiębiorcy, o których mowa w fabule, zostali całkowicie oczyszczeni.

Fakty są jednak inne, ale o tym ani widzowie, ani obserwatorzy życia publicznego najzwyczajniej nie wiedzą. Otóż bohaterowie filmu nie zostali zatrzymani wyłącznie w sprawie związanej z jednym z zakładów zajmujących się przetwórstwem mięsa. Był to jedynie jeden z wątków, których dotyczyły zarzuty. Wyłączono go do odrębnego postępowania i rzeczywiście umorzono.

Postępowanie, w którym stosowano i przedłużano tymczasowe aresztowanie, zakończyło się skierowaniem do sądu aktu oskarżenia. W stosunku do niektórych oskarżonych zapadły już wyroki skazujące.
Wobec tzw. awangardy przedsiębiorczości, bo z takim określeniem wobec oskarżonych często się spotykamy, proces sądowy cały czas pozostaje w toku. Jaki będzie jego wynik? Tego nie wiemy, ale poczekajmy z kreowaniem niektórych osób na bohaterów i kombatantów do czasu, gdy zapadnie wyrok.

Rodzi się pytanie, czy przeciętny odbiorca ma świadomość tych elementarnych faktów. Otóż nie, i to wobec braku wyrazistej reakcji ze strony służb prasowych prokuratury. To one powinny zadbać o to, by opinia publiczna dowiedziała się, że osoby, które stały się pierwowzorami głównych bohaterów „Układu zamkniętego”, nadal pozostają pod poważnymi zarzutami w toczącej się w krakowskim sądzie sprawie.

W tym miejscu dotykamy o wiele poważniejszego problemu, jakim jest brak działań na rzecz budowy wizerunku zawodu prokuratora i całej instytucji. Osiągnięciem takiego celu nikt przez lata nie był zainteresowany. Ten stan rzeczy nie zmienił się po rozdzieleniu urzędów prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości. Rzecznicy prasowi prokuratury nie potrafią przedrzeć się do mediów z przekazem dotyczącym sukcesów, które na co dzień odnoszą prokuratorzy w swojej pracy.

Osoby, które są pierwowzorami głównych bohaterów głośnego filmu „Układ zamknięty”, nadal pozostają pod poważnymi zarzutami w sprawie toczącej się w krakowskim sądzie. Ale tego społeczeństwo nie wie.


Przed kamerami i mikrofonami pojawiają się najczęściej, gdy mamy do czynienia ze sprawą aferalną, w której domniemuje się, że prokurator dopuścił się błędu. Tłumaczą się wówczas, odpowiadając na słuszne pytania dziennikarzy, ale często w sposób daleki od profesjonalizmu. Wszystko to ma przełożenie na fatalne sondaże zaufania w stosunku do prokuratury i w ogóle wymiaru sprawiedliwości.

Czy da się to zmienić? Tu odpowiedź jest twierdząca i wystarczy poprzeć ją przykładem policji, która na początku transformacji ustrojowej dołowała we wskaźnikach zaufania społecznego. Dopiero stworzenie profesjonalnych służb prasowych i maksymalizacja wysiłków w pokazywaniu sukcesów oraz pozytywnych aspektów związanych z funkcjonowaniem tej służby diametralnie odmieniły sytuację. Dziś policja może pochwalić się wysokim zaufaniem obywateli. Tymczasem w prokuraturze dominuje pogląd, że nie należy pokazywać ewidentnych sukcesów, a przed atakami z zewnątrz obronimy się sami wyłącznie dzięki profesjonalizmowi w prowadzeniu postępowań przygotowawczych i treści samych decyzji procesowych.

Ten ostatni cel jest przez prokuratorów na co dzień realizowany, i to z dobrymi rezultatami. Dziwię się, że niektóre opiniotwórcze gremia skupiające się głównie wokół środowisk biznesowych nagłaśniają, organizując nawet seminaria, problematykę niesłusznych skazań, które, jak dowodzą statystyki, są zjawiskiem marginalnym. Ze zdumieniem wysłuchałem wypowiedzi niektórych uczestników organizowanego kilka tygodni temu przez Forum Obywatelskiego Rozwoju sympozjum „Przyczyny niesłusznych skazań w Polsce”. W trakcie konferencji profesor Leszek Balcerowicz wyrażał ubolewanie nad wysokim współczynnikiem skazań, wnioskując z tego, że skoro jest tak dobrze, to widocznie część z nich musi być niesłusznych. Wnioski tego rodzaju są najzwyczajniej niesprawiedliwe w stosunku do wyrokujących sędziów i oskarżających prokuratorów. Nie poparto ich w zasadzie żadnym dowodem, bo taki dowód po prostu nie istnieje.

Wracając jednak do kwestii budowy rzeczywistego wizerunku prokuratury, niestety dziś opinia publiczna żyje w fałszywym przekonaniu, że w służbie prokuratorskiej czymś permanentnym są porażki procesowe. Należą one jednak do rzadkości. Świadczą o tym oficjalne statystyki (z żalem powoływane na wspomnianej konferencji), zawarte choćby w sprawozdaniu prokuratora generalnego, z których wynika, że w około 98,5 proc. spraw kierowanych przez prokuratorów do sądu zapadają prawomocne wyroki skazujące, prawie 9 na 10 wniosków o zastosowanie tymczasowego aresztowania jest uwzględnianych przez sądy, a jedynie w 20 proc. spraw, w których skierowano zażalenie do decyzji o umorzeniu lub odmowie wszczęcia postępowania, sądy przyznają rację skarżącym stronom.

W prokuraturze dominuje pogląd, że nie należy nagłaśniać ewidentnych sukcesów, a przed atakami obronimy się wyłącznie poprzez profesjonalizm


Statystyki te wyraźnie wskazują, że prokurator jest stroną procesu, która w przytłaczającej większości przypadków odnosi w sądzie sukces. Wiedzę tę należy upowszechniać za pomocą dostępnych środków, tak aby odbudować druzgotany na co dzień przez media czy produkcje filmowe takie jak „Układ zamknięty” wizerunek zawodu i poziom zaufania obywateli.

Pracować nad tym powinny nie tylko służby prasowe prokuratury, lecz także politycy. Ci ostatni, bez względu na opcję, którą reprezentują, wydają się szczególnie podatni na pokusę formułowania krytycznych uwag. Jeszcze przed rozdziałem funkcji ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego piastujący to stanowisko polityk był żywotnie zainteresowany odpieraniem ataków na prokuraturę. Dziś politycy od prawa do lewa sami w owych atakach się prześcigają, tracąc z pola widzenia to, że w interesie państwa jest budowanie autorytetu trzeciej władzy, w tym także prokuratury.

Nie zapominając o błędach, które, jak w każdej profesji, występują, i respektując w pełni prawo do merytorycznej krytyki, zacznijmy pokazywać prawdziwe oblicze prokuratorskiej i sędziowskiej służby.

Jacek Skała, wiceprzewodniczący Związku Zawodowego Prokuratorów i Pracowników Prokuratury RP

Tekst ukazał się w Gazecie Prawnej 12 czerwca 2013r.