Wtorek, 19 marca 2024
Dziennik wyroków i ogłoszeń sądowych
Rej Pr. 2512 | Wydanie nr 5867
Wtorek, 19 marca 2024
2013-11-18

Uniewinniony po 18 latach procesu

"W demokratycznym państwie prawnym nie powinno zdarzyć się tak, aby proces o zabójstwo trwał 18 lat. Sąd nie będzie jednak szukał winnych po stronie prokuratury. Cały wymiar sprawiedliwości – organy ścigania, sądy I i II instancji powinny przy tej sprawie uderzyć się w pierś” – tymi słowami SSO Igor Tuleya zakończył szósty proces w sprawie oskarżonego Waldemara T. Po 18 latach procesu mężczyzna po raz kolejny został uniewinniony.

Sprawa Waldemara T. jest jedną z najstarszych w Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Niemal dwie dekady temu został on oskarżony o popełnienie morderstwa na warszawskich Bielanach.

Do zdarzenia, które stało się zalążkiem całego postępowania, doszło 24 października 1995 r. Pokrzywdzony Paweł P. udał się tego dnia wraz z kolegą do sklepu przy ulicy Palisadowej. Tam pomiędzy nim, a jednym ze stojących przed budynkiem mężczyzn doszło do sprzeczki. Ten ostatni w pewnym momencie wyciągnął broń i postrzelił Pawła P. w plecy.

Dosyć prędko w kręgu osób podejrzanych znalazł się Waldemar T. Obciążały go zeznania bezpośredniego świadka zdarzenia (rozpoznał T. na 60%), a także informacje uzyskane od świadka anonimowego. Uznania prokuratury nie zyskali natomiast świadkowie zapewniający Waldemarowi T. alibi. Sprawa trafiła ostatecznie do sądu. Tam przez osiemnaście lat postępowania co chwila wędrowała z jednej instancji do drugiej. W pierwszym procesie Waldemara T. skazano na 15 lat pozbawienia wolności. W czterech kolejnych został uniewinniony.

Prokurator Prokuratury Rejonowej Warszawa – Żoliborz po raz kolejny zażądał dla T. kary 15 lat pozbawienia wolności. Zupełnie przeciwnie wnosił obrońca – mec. Andrzej Pęczkowski. Wskazał on na szereg wątpliwości dotyczących tej sprawy. Przede wszystkim niejasną rolę świadka anonimowego, który na początku postępowania był typowany na jednego ze sprawców zabójstwa.

Przemawiający tuż przed nim przedstawiciel organizacji społecznej – Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, zwrócił uwagę na to, że taka skala błędów w postępowaniu przygotowawczym nie powinna pozostać bez echa, a sąd rozpoznający sprawę powinien wskazać przynajmniej osoby moralnie odpowiedzialne za dramat oskarżonego.

Uzasadniając orzeczenie uniewinniające Waldemara T. przewodniczący składu sędziowskiego wskazał, że materiał dowodowy w sposób kategoryczny, bez cienia wątpliwości nie pozwalał na przyjęcie, że to właśnie oskarżony dopuścił się zarzucanego mu czynu. Nigdy nie został on kategorycznie rozpoznany, jego alibi nie zostało obalone, a opinia biegłego antropologa wskazuje na to, że to nie on widnieje na portrecie pamięciowym. Podkreślił, że to na oskarżycielu publicznym ciąży ciężar dowodu i dopóki nie przełamie on domniemania niewinności nie może być mowy o stwierdzeniu winy oskarżonego.