Wtorek, 19 marca 2024
Dziennik wyroków i ogłoszeń sądowych
Rej Pr. 2512 | Wydanie nr 5867
Wtorek, 19 marca 2024
2014-08-14

Tatar z oświadczeniem czyli absurd prawniczy

A więc absurd prawniczy -- nie mówię o potworkach legislacyjnych, mówię o stosowaniu prawa -- sięga szczytów (albo półmisków): jak donosi prasa musisz podpisać oświadczenie o zwolnieniu z odpowiedzialności kucharza, jeśli chcesz zjeść posiłek w sopockim hotelu Sheraton. Na razie rzecz dotyczy wyłącznie "tatara wołowego" i "tatara z jajkiem", ale bałtyckie mewy skrzeczą, że już niedługo na liście znajdzie się kogel-mogel oraz jajecznica, a także różne wypieki bazujące na kuropochodnych.

Pomijając jednak rozważania na ile groźne jest tylko surowe jajko -- przecież na stół mogłyby trafić na przykład nieświeża wątróbka, przedwczorajsza bagietka albo ciepła wódka, co także mogłoby rzutować na reputację chefa (oraz na zdrowie pacjentów Sheratona) -- to wydaje się, że w ramach bezpłatnej porady prawnej należy zwrócić kierownictwu placówki gastronomicznej, iż oświadczenie tego rodzaju nie jest stuprocentowo skuteczne.

Oświadczenie klienta, który zażyczył sobie tatara ma służyć zwolnieniu restauracji hotelowej z odpowiedzialności w dwóch płaszczyznach:

- krnąbrny konsument przejmuje odpowiedzialność za krzywdę na osobie ("skutki zdrowotne"), a nadto,
- rezygnuje z wszelkich roszczeń (czyli zapewne odszkodowawczych oraz z tytułu zadośćuczynienia) w stosunku do "Sheraton Sopot Hotel Conference Center & Spa".

Niestety, oświadczenie takie może okazać się po części bezskuteczne: chociaż co do zasady można modyfikować zasady odpowiedzialności dłużnika za szkodę, to jednak zgodnie z art. 473 par. 2 kodeksu cywilnego bezwzględnie nieważne będzie każde zastrzeżenie zwalniające dłużnika z obowiązku naprawienia szkody wyrządzonej umyślnie (i to w każdej postaci winy umyślnej -- tako przynajmniej rzecze doktryna). Gdyby zatem kucharz pomyślał "hulaj dusza, piekła nie ma! dosypię mu czegokolwiek" -- to ów błąd mógłby to dużo kosztować.

I chociaż przyjmuje się (przy sprzeciwie części doktryny), że art. 473 par. 2 kc dotyczy także deliktów, w tym wyrządzenia szkody na osobie (tutaj: rozstroju zdrowia) -- w przypadku zaistnienia sporu równie dobrze mogłoby się okazać, że orzecznictwo jednak nie trawi takich dań. Jakby na to nie patrzeć pośrednio wyrażona zgoda osoby poszkodowanej na zaserwowanie ryzykownej potrawy nie oznacza bowiem automatycznego przyczynienia się pokrzywdzonego, zwłaszcza gdyby wskutek spożycia dania został wywołany rozstrój zdrowia. Jasne: nikt nie karmił klienta na siłę, zapewne postawili przed nim talerz, kelner powiedział "ja bym tego nie jadł", prawnik dał papier do podpisu -- ale jeśli ktoś myśli, że każda knajpa może w ten sposób załatwić kwestie odpowiedzialności za zatrucia (wystarczy może w jakiejś karcie dań wpisać ogólne zastrzeżenie? tego i tak nikt nie czyta... ;-) ten w mylnym błędzie. Być może udałoby się na tej podstawie zmniejszyć wysokość odszkodowania (por. wyrok Sądu Apelacyjnego w Łodzi z 30 stycznia 2014 r., I ACa 955/13), ale to chyba wszystko.

(Dodam, że oczywiście mielibyśmy tu klasyczny zbieg roszczeń z art. 443 kc -- wszakże ewentualne zatrucie byłoby równocześnie wynikiem nieprawidłowo wykonanej umowy -- ale to akurat nie ma specjalnego wpływu na możliwość ekskulpacji.)

Reasumując: moim zdaniem sposób na zwrócenie uwagi na restaurację świetny, ale naśladowania raczej nie zalecam. Takie pisma niekoniecznie spełnią zakładaną rolę.

Smacznego!