Wtorek, 19 marca 2024
Dziennik wyroków i ogłoszeń sądowych
Rej Pr. 2512 | Wydanie nr 5867
Wtorek, 19 marca 2024
2010-03-26

Ochrona w polskich więzieniach do poprawy?

Dokąd zmierza polskie więziennictwo? O nowej filozofii ochrony w zakładach karnych i aresztach mówi płk. Marian Puszka, dyrektor Biura Ochrony i Spraw Obronnych CZSW z którym rozmawiała Jadwiga Cegielska


Jak, niemal karkołomne dla więziennictwa, zabiegi związane z likwidowaniem przeludnienia wpłynęły na służbę funkcjonariuszy ochrony?

Przeludnienie towarzyszy służbie ochronnej od wielu lat. Negatywnie wpływa na funkcjonowanie całego więziennictwa. W działach ochrony generuje ogromną liczbę czynności.

Można powiedzieć, że oswoiliśmy się z tym problemem i bezpieczeństwo jednostek nie jest zagrożone. Ale w instytucji totalnej, jaką jest więzienie, nadzwyczajnych sytuacji nie da się przewidzieć.

W ubiegłym roku razem z obecnym dyrektorem generalnym płk. Kajetanem Dubielem wizytował Pan liczne jednostki penitencjarne. W następstwie tych wizyt Biuro Ochrony przeanalizowało wszystkie plany ochrony. Co z tego wynika?

Tkwimy w strukturach ochrony statycznej, nazywanej łagrową, gdzie akcent pada na zabezpieczenie naszych zakładów przed próbami ataku z zewnątrz. Okazuje się, że 2121 funkcjonariuszy pełni służbę na posterunkach uzbrojonych w ochronie zewnętrznej, co stanowi ok. 13 proc. kadry ochronnej. Zatem, co ósmy funkcjonariusz działów ochrony pełni służbę na stanowisku, z punktu widzenia pożądanych efektów, najmniej efektywnym. Po zastąpieniu posterunków uzbrojonych elektroniką, tych ludzi natychmiast przesuniemy do ochrony wewnętrznej.

Już po przeglądzie planów ochrony kilkuset funkcjonariuszy wzmocniło służbę w oddziałach i służbę patrolową, gdyż okazało się, że pracowali na nieefektywnych, zbędnych stanowiskach i posterunkach. I stało się to bez żadnych kosztów.
W ochronie wewnętrznej uzyskaliśmy większą liczbę funkcjonariuszy, którym przydzielono nowe zadania. Jeśli dodatkową zasadą będzie zero tolerancji dla bezprawnych zachowań naszych podopiecznych, to odzyskamy teren, który w wielu jednostkach utraciliśmy.

To dlatego dochodzi do tak wielu czynnych napaści na funkcjonariuszy?

Osadzeni atakują funkcjonariuszy między innymi dlatego, że czują się bezkarni. Wzmocnienie służby ochronnej i reakcja na każde niewłaściwe zachowanie więźniów automatycznie wyzwoli ich respekt do funkcjonariuszy. Zlikwidujemy w ten sposób obszary anomii, bezprawia i osiągniemy stan rzeczywistego, a nie pozornego bezpieczeństwa.

Czy Biuro Ochrony przeliczyło, jakie koszty wiązałyby się z zastąpieniem wszystkich funkcjonariuszy na wieżyczkach elektroniką?

Kwota ta w kontekście projektowanej uchwały modernizacyjnej jest w tej chwili projektowana. Już 20 jednostek w Polsce funkcjonuje bez posterunków uzbrojonych i to pozytywnie wpłynęło na poziom ich bezpieczeństwa, bo wzrosła liczba funkcjonariuszy na pierwszej linii.

Ale nie można wylać dziecka z kąpielą. W niektórych zakładach nie uda się bez znacznych nakładów wyłączyć posterunków uzbrojonych, np. w Gębarzewie, gdzie zakład, położony w lesie, otoczony jest 3,5-metrowym murem. Jeśli nie podniesiemy muru i nie zamontujemy zabezpieczeń elektronicznych, to posterunki muszą pozostać.

Natomiast w wielu jednostkach funkcjonariusze pełniący służbę na wieżyczkach ochronnych, bez uszczerbku w systemie ochrony zewnętrznej, mogą być przeniesieni do służby patrolowej, kontrolującej np. miejsca pracy więźniów, reagującej na niewłaściwe zachowania i nielegalne kontakty. Zyskuje i zakład, bo zwiększa się bezpieczeństwo, i funkcjonariusze, którzy nie muszą bezczynnie tkwić na wieżyczkach.

W jednym z zakładów poznańskich, w wyniku przeglądu instrukcji, stworzono dwa posterunki dla funkcjonariuszy, którzy zajmują się tylko wyrywkową kontrolą cel. Bardzo dobre rozwiązanie.

Ale potrzebne będą duże zmiany legislacyjne. W jakim pójdą kierunku?

Odbiurokratyzowania i eliminacji działań pozornych, choćby przepustek wewnętrznych. One nie są konieczne, podobnie jak książka przebiegu służby oddziałowego. Taki "rejestr wydarzeń" prowadzi dowódca zmiany i nie ma potrzeby, aby oddziałowy wpisywał: wydałem obiad, zrealizowałem spacery, gdyż te czynności musiał wykonać, więc po co o tym pisać?

Zmieni się procedura dokumentowania wielu czynności, np. stosowania środka przymusu bezpośredniego. W uzgodnieniach resortowych jest projekt ustawy, która reguluje to zagadnienie dla wszystkich służb mundurowych. Należy uprościć też zasady gospodarki kluczami, konstruowania planów ochrony i wielu innych zagadnień.

Grudniowa zmiana zarządzenia w sprawie ustalania metod i form wykonywania zadań ochronnych dopuszcza otwieranie celi mieszkalnej przez oddziałowego w sytuacji zagrożenia życia i zdrowia osadzonego. A co z zagrożeniem życia i zdrowia funkcjonariusza?

Przecież funkcjonariusz zawsze dysponował kluczami w dni wolne od służby i poza godzinami pracy administracji. Bezpieczeństwo dotyczy każdej chwili pełnienia przez niego służby. W jednym z zakładów karnych dowódca zmiany, dysponent klucza nocą, aby dobiec do monitorowanej celi dla "niebezpiecznych", musiał sforsować 14 zamków i krat wewnętrznych. Mogło dojść do paradoksalnej sytuacji, kiedy monitorowaliśmy popełnienie samobójstwa, chociaż oddziałowy mógł jemu zapobiec. Oddziałowy przed wejściem do celi powiadamia dowódcę o sytuacji, a ten ściąga do oddziału posiłki. W celi wieloosobowej budzi współosadzonych, aby pomogli np. odciąć niedoszłego samobójcę.

Równie dobrze może być wzięty na zakładnika, a osadzeni mogą odebrać klucze i wydostać się na zewnątrz celi...

Ale taka sytuacja może się zdarzyć w niedzielę po południu, czy w sobotę rano. Owszem, istnieje niebezpieczeństwo, ale taka jest nasza praca.

Czy Biuro Ochrony postuluje zmiany w obowiązujących przepisach, związane np. z likwidacją paczek, uprawnień do posiadania prywatnych rzeczy, czy innych rozwiązań, które ułatwią pracę funkcjonariuszom działów ochrony i jednocześnie uszczelnią jednostki?

Takie rozwiązania muszą być analizowane komplementarnie, także przez inne służby, choćby penitencjarną, kwatermistrzowską, czy medyczną. Gdyby np. zlikwidować obowiązek przeglądu uzębienia każdego więźnia, to w ciągu roku byłoby mniej ok. 80 tys. doprowadzeń. Obowiązek absurdalny, bo czy każdemu wolnemu obywatelowi obligatoryjnie przeglądamy uzębienie?

W pełni podzielam pogląd, że należałoby zlikwidować paczki, w których osoby z zewnątrz przemycają narkotyki i inne niedozwolone substancje i przedmioty. Kontrola paczek wymaga zaangażowania ludzi i czasu. Po co? Gwarantujemy możliwość zakupienia wszystkich potrzebnych więźniowi rzeczy w kantynie.

Psy specjalne nie są wykorzystywane efektywnie, bo skazani doskonale sobie z nimi radzą, np. posiadają w celi przyprawy o intensywnych zapachach, czy wrzucają odrobinę amfetaminy do wiadra z wodą, którą myją korytarz. Pies staje się wtedy zupełnie nieskuteczny. Teraz pies może obwąchiwać tylko odzież. Gdyby zmienić przepis i dopuścić, że pies może obwąchiwać człowieka, kontrolowane byłyby wszystkie osoby wchodzące do jednostki z zewnątrz i nie trzeba byłoby "rozbierać" skazanego, co wydłuża czas przeszukań.
Wiele zasad obowiązujących w Służbie wymaga zracjonalizowania.

Jak zmieni się filozofia kontroli funkcjonariuszy ochrony?

Będziemy kontrolować jednostki przez pryzmat wypadków nadzwyczajnych, bowiem one odsłaniają słabość systemu. Kontrola ma być dostosowana do realiów, przeprowadzona w sposób kompetentny, nieobrażający godności funkcjonariuszy. Musi mieć też aspekt motywujący, chwalić dobrą praktykę.

W tym świetle znalezienie narkotyków czy telefonów komórkowych powinno być powodem do nagradzania funkcjonariuszy, którzy je znaleźli, a nie do ich karania.

Mam wiele zastrzeżeń do obecnej definicji wypadku nadzwyczajnego. Takie zdarzenie może powodować nieszczelność systemu ochrony, w wyniku czego dochodzi do ucieczki osadzonego, czy przenikania na teren jednostek przedmiotów i substancji niedozwolonych. Ale wypadki nadzwyczajne mają prawo zdarzać się w instytucji totalnej, jaką jest więzienie, nawet jeśli system ochrony jest szczelny, a Służba właściwie zastosowała wszystkie procedury. Przestańmy na siłę szukać winnych, gdzie nie ma naszej winy.

Czy funkcjonariusze dysponują odpowiednią ilością środków ochrony osobistej i właściwym uzbrojeniem?

Niestety, nie. Potrzebujemy pokaźnych kwot na przezbrojenie służby oraz zakup nowoczesnych środków ochrony osobistej i przymusu bezpośredniego. W tym roku przystępujemy do przezbrojenia służby, co, mam nadzieję, uda się zrealizować w ciągu najbliższych lat.

Jak wpłynie to na poziom wyszkolenia kadry ochronnej?

Dysponujemy wieloma jednostkami starej, wyeksploatowanej broni. Nie jest możliwe dobre wyszkolenie strzeleckie. Zamierzamy kupić trzy strzelnice kontenerowe: jedną 50-metrową i dwie 25-metrowe. Ich wykorzystanie oraz przezbrojenie Służby poprawi wyszkolenie strzeleckie.

Na terenie wielu jednostek prowadzi się sformalizowane, nietrafione w oczekiwania, teoretyczne szkolenia. Co z tego, że funkcjonariusz wyrecytuje przypadki użycia broni, ale przepisu nie rozumie i są poważne wątpliwości, czy potrafiłby zastosować go w praktyce. Powinniśmy uczyć konkretnych umiejętności, np. doprowadzania, zastosowania środków przymusu bezpośredniego, chwytów obezwładniających, posługiwania się pałką służbową. Takie szkolenia mają sens.

Ale czy dysponujemy wyszkoloną kadrą instruktorską i bazą do prowadzenia takich szkoleń?

Aby poprawić bezpieczeństwo zakładów i sprawność funkcjonariuszy działów ochrony, we wszystkich okręgach powstaną grupy interwencyjne. W ich skład wejdą funkcjonariusze, którzy mają predyspozycje, uprawnienia i umiejętności. Wszystkie grupy będą szkolić się według ujednoliconych zasad, aby ze sobą współdziałać. W ramach ćwiczeń zostaną wykorzystane do przeprowadzania kontroli i innych czynności ochronnych, a także szkolenia kolegów we wszystkich jednostkach. Do końca kwartału? tego roku opracujemy koncepcję funkcjonowania grup interwencyjnych oraz drugiego ważnego ogniwa w systemie bezpieczeństwa - stanowisk dowodzenia zlokalizowanych przy dyrektorach okręgowych, które w sytuacjach nadzwyczajnych będą odpowiadać za koordynację działań.

Zapowiadane reformy będzie trudno wprowadzić, jeśli nie zmienią się złe relacje międzyludzkie w działach ochrony.

Z wielkim podziwem patrzę na zaangażowanie funkcjonariuszy działów ochrony i ubolewam, jeśli stosunki międzyludzkie są głęboko formalne, degenerujące ludzi. Najwyższy czas, aby przełożeni wyszli zza biurek, przestali być urzędnikami, byli ze swoimi żołnierzami, bo wtedy łatwiej rozmawiać o problemach. Wierzę, że podejmowane przez nas działania przyniosą efekty, podniosą poziom rzeczywistego, a nie pozorowanego bezpieczeństwa i wszystkim będzie się łatwiej pracować.