Wtorek, 19 marca 2024
Dziennik wyroków i ogłoszeń sądowych
Rej Pr. 2512 | Wydanie nr 5867
Wtorek, 19 marca 2024
2010-07-13

Od 2011 będą blokowane podejrzane strony internetowe ... w Australii

Australijski rząd postanowił przesunąć na przyszły rok wprowadzanie w życie projektu ustawy, zgodnie z którą dostawcy Internetu mieliby blokować strony WWW zawierające pornografię dziecięcą albo nawoływania do przemocy.

Odpowiedzialny za sprawy Internetu, komunikacji i gospodarki cyfrowej minister Stephen Conroy oświadczył, że najpierw sprawdzone zostaną zasady tworzenia czarnych list zakazanych treści. W tym celu zaangażowani zostaną eksperci z australijskich stanów federalnych i terytoriów. Według australijskiego dziennika "Sydney Morning Herald" start filtrów internetowych przez to się opóźni i nastąpi dopiero w przyszłym roku.

Wpisy na czarnej liście umożliwiają bezpośredni dostęp do pornografii dziecięcej, dlatego też nie mogą być publikowane tak jak lista książek albo filmów na indeksie – argumentuje Conroy. Opinia publiczna musi jednak być przekonana co do tego, że adresy internetowe są na niej umieszczane w sposób niezależny i według określonych kryteriów. Dostawcy treści muszą mieć także dostęp do stosownego mechanizmu kontrolnego.

Drogą do zapewnienia takiej klarowności działań rządu ma być coroczna weryfikacja listy przez niezależnych ekspertów – informuje dalej minister. Trzeba też stworzyć jasne zasady wnoszenia odwołań przeciwko umieszczeniu danej strony na takiej liście.

Poza tym Conroy ogłosił, że trzech największych dostawców łączy internetowych w Australii zobowiązało się do blokowania stron z pornografią dziecięcą, które będą identyfikowane przez Australian Communications and Media Authority (ACMA). Minister z uznaniem przyjął decyzję firm Telstra, Optus i Primus, które obsługują 70% wszystkich internautów w Australii.

Jeszcze w kwietniu okazało się, że ustawa o filtrach nie może być – wbrew obietnicom rządzącej Partii Pracy – przegłosowana przez parlament w trakcie bieżącego okresu legislacyjnego. Organizacje obywatelskie, działacze internetowi, rząd USA, a także koncerny takie jak Google w poprzednich miesiącach wielokrotnie protestowały przeciwko tej inicjatywie, obawiając się, że działania cenzorskie będą nieefektywne, będą ograniczać swobodny przepływ informacji i spowalniać działanie Internetu. Zasadność wprowadzania filtrów podważają też badania naukowe przeprowadzone przez Instytut Nauk Kryminalistycznych na uniwersytecie w Hanowerze. Wynika z nich, że w WWW nie istnieje zjawisko dziecięcej pornografii lub że jest ono marginalne, a już istniejące mechanizmy prawne są wystarczające do jego zwalczania. Wszelakiej maści dewianci wolą komunikować się ze sobą prywatnie lub korzystając z zamkniętych forów.