Prok stawia zarzuty sprowadzajacie się do tego, że oskarżony posiadał w domu nielegalne programu komputerowe.
Biegły twierdzi że są one nielegalne bo oskarżony nie przedstawił świadect legalności w postaci certyfikatów legalności.
Oskarżony twierdzi, że są one wszystkie legalne tylko , że część certyfikatów zgubił, część zaś przedstawił sądzie.
Wątpliwość moja dotyczy ciężaru dowodu. Przecież nie ma żadnego dowodu na to, że część programów nie jest legalna. Tego rodzaju dowód w ogóle nie istnieje. Rozumowanie proka jest takie - skoro oskarżony nie przedstawił świadectw legalności to programy nie są legalne. Tylko, że to on musi udowodnić nielegalność programów. Czyli istnieje wątpliwość do tego, czy programu są nielegalne bo nie ma dowodu na ich nielegalność
W tym samym dziale ("Karne materialne" jest wątek "Nielegalne programy". Ty założyłeś teraz nowy. Zerknij tam.
zgadzam się gzrech, ja bym dążył do uniewinnienia, chyba że np. płyty nielegalnie kopiowane i nie ma jak gościa uratować...